Szukaj na tym blogu

piątek, 7 lutego 2020

Profesor Andrews w Warszawie - Olga Tokarczuk


Dwa zawarte w książce opowiadania Olgi Tokarczuk to była dla mnie lektura o samotności i pustce, o uwięzieniu i poczuciu wyizolowania. Autorka postawiła człowieka wobec zupełnie nowego wydarzenia, nieznanej mu nigdy wcześniej sytuacji. Uwięziła w nieprzyjaznej zdawałoby się przestrzeni i pozwoliła nam obserwować zachowania bohatera wobec niej. Być może to także pokazanie czytelnikom jak niewiarygodne i nieprzypuszczalne może być czasem życie.

W pierwszym opowiadaniu obserwujemy profesora psychologii Andrewsa, który przyleciał z Londynu do Warszawy, aby spotkać się z odbiorcami swojej teorii, dać wykłady, poprowadzić warsztaty, odwiedzić istotne miejsca, rozdać książki. Po przylocie okazało się, że zaginął jego bagaż. Czekała na niego młoda kobieta, która zawiozła go do swojego mieszkania na posiłek i wódeczkę. Po gościnie został odwieziony do innego mieszkania w bloku na jednym z warszawskich osiedli. Następnego ranka nie czuł się zanadto komfortowo, bo kac i brak świeżych ubrań, niemniej oczekiwał, że jego znajoma przyjedzie po niego i rozpoczną realizację planu pobytu. Tak się jednak nie stało ani tego dnia, ani przez kolejne dni. Doktor Andrews został sam, w pustym mieszkaniu, bez jedzenia, na nieznanym osiedlu, wśród nieznanych ludzi, mówiących nieznanym mu językiem. Otoczenie też było dla niego kompletnie nieznane, bo za oknem stały czołgi i chodzili żołnierze.
To ciekawa historia, która działała na moją wyobraźnię, trzymałam za profesora kciuki, aby sobie poradził w tych trudnych dla niego okolicznościach. Wyobrażałam sobie jaki mógł być zdziwiony utkwiwszy w takiej sytuacji. Sam w obcym mieście, nie znający języka, nie znający specyfiki otoczenia. Zadziwiony wydarzeniami z ulicy. Był 13 grudnia 1981 roku.

Druga opowieść przekazana została jakiejś pisarce przez narratora, uczestnika podróży statkiem w 1944 roku, który jako jedyny przeżył katastrofę i został wyrzucony na jakąś wyspę. Wczuwałam się w sytuację rozbitka, drżałam czytając o jego lękach, wyobrażałam sobie siebie na jego miejscu, wędrowałam jego szlakami.
Oba opowiadania pobudziły moją wyobraźnię, były bardzo realne, a jednocześnie niewiarygodne. Pozostawiły jakąś niepewność, a jednocześnie uspokoiły. Intrygujące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)