Szukaj na tym blogu

niedziela, 13 września 2020

Nie róbcie mu krzywdy - Filip Skrońc


Ta książka nie należy ani do przyjemnych ani do łatwych lektur, należy do ważnych. Filip Skrońc poświęcił kilka lat na zbieranie materiału do niej. Jej pisaniu towarzyszyły częste rozstania z rodziną, męczące podróże, niełatwe warunki na miejscu i mnóstwo trudnych emocji, niemniej ta ciężka praca w moich oczach opłaciła się, bo stworzył książkę wiarygodną, mocną i bijącą na alarm. Kiedy czyta się jego słowa aż trudno uwierzyć, że żyjemy w XXI wieku, na tej samej planecie, w tym samym czasie. Trudno uwierzyć, że kilkunastu godzina podróż samolotem może przemieść w inną przestrzeń obyczajową, kulturową i rozwojową. Autor uświadamia czytelnikowi, że inność oznacza wyrok śmierci, że zabobony prowadzą do krzywd, że marzenia nie mają oporów i barier, że chęć zysku jednych pozbawia życia innych. To książka wstrząsająca opisywanym zjawiskiem, chociaż autor nie epatuje okrutnymi opisami a skupia się na szkicu, to i tak jest to szokujące i niewiarygodne.

Albinizm, bo o nim mowa w książce, jest zjawiskiem ogólnoświatowym, np w Europie występuje u jednej osoby na dwadzieścia tysięcy, ale tylko w Afryce, szczególnie w zachodnio-środkowej części jest śmiertelnie niebezpieczny dla cierpiącego na tę chorobę. Osoby z albinizmem cierpią po wielokroć, bo nie dość, że mają ogromne kłopoty z chronieniem się przed słońcem (ciężka praca w słońcu i brak wiedzy n.t. potrzeby ochrony skóry), ze smarowaniem tej niezwykle wrażliwej skóry specjalnymi kremami (nie stać ich na nie i brak wiedzy), częste i wczesne zachorowania na raka skóry (przedwczesne zgony w tej grupie) to jeszcze są narażeni na śmierć lub potworne uszkodzenie ciała ze strony najemników, którzy na zlecenie czarowników polują na ich ciała. Albinosi bowiem uważani są za środek na wszelkie powodzenia i sukces. Zleceniodawcy są przekonani, że spreparowane odpowiednio części chorego na albinizm pomogą im zdobyć majątek, dobrą pracę, odnieść sukces, wyleczyć się z AIDS, itp. Przez takie zabobony i absurdalne przekonania giną w kilku krajach ludzie, którym natura poskąpiła pigmentu odpowiedzialnego za kolor skóry. Straszne jest to, że są ścigani i zabijani we własnych domach, wydawani przez własne rodziny, odrzucani przez te rodziny, wyrzucani na margines, narażani na skracanie o różne części ciała,  zawsze na straconej pozycji. Za ich kawałki ciała płacone są grube tysiące dolarów. 

Odmienność chyba nigdzie nie jest łatwa, często trzeba walczyć o swoje prawa, ale w Afryce odmienność nabiera niebezpiecznego charakteru, bo grozi śmiercią. Jedne kraje afrykańskie same a inne pod wpływem nacisków czynią starania, aby los tych ludzi zabezpieczyć i pomóc im, edukując społeczeństwo, karząc surowo napastników lub ochraniając albinosów w specjalnych obozach, to i tak w obiegowej opinii i mentalności uznaje się albinosów za nie ludzi, raczej za duchy i usprawiedliwia ich mordowanie, bo skoro ktoś nie istnieje to jak można zrobić mu krzywdę?! Czasami pomoc państwa przynosi mnóstwo negatywnych skutków dla nich, bo zostają rozdzieleni z najbliższą osobą, bo w ośrodkach jest za mało osób do opieki, bo te ośrodki mają mało pieniędzy dla dzieci, itd.

Autor przypominał też w większych lub mniejszych fragmentach książki historie państw afrykańskich, w których dzisiaj mają miejsca morderstwa ludzi o innym kolorze skóry. Naświetlił ostatnie lata, rządzących i ich decyzje, sytuację ekonomiczną i społeczną krajów. Doszukiwał się podwalin opisywanych zajść. Opisywał miejsca, w których był, ludzi z którymi udało mu się rozmawiać. W ogóle cały reportaż naszpikowany jest jego przeżyciami w związku ze zgłębianiem tematu. Zważywszy na to co widział i co usłyszał uważam, że poradził sobie bardzo dobrze. Oczywiście książka nie jest łatwa do czytania, ale wciąga w swoje czeluście, zakamarki i wiry. Książka jest uświadamiająca, wybrzmiewająca krzywdę tych najmarniejszych  i jest jednocześnie apelem o pomoc. To książka z tych, które uświadamiają nam, że mimo rozwiniętych technologii, bogatych krajów i ludzi mamy też czyny i wiarę rodem z zamierzchłych czasów. Ile jeszcze, jeśli w ogóle, potrzeba czasu i środków, aby udało się zrównać poziom wiedzy, przekonań i możliwości ekonomicznych, aby ludzie nie cierpieli z powodów zabobonów, czarów i wymysłów. Może wiele lat, a może nigdy?! Polecam książkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)