Szukaj na tym blogu

sobota, 24 października 2020

Bieguni - Olga Tokarczuk

"Świata jest za dużo. Należałoby go raczej zmniejszyć, a nie poszerzać, powiększać. Należałoby go znowu zatrzasnąć w małej puszce, w przenośnym panopitkum, i pozwolić nam zaglądać tam tylko w soboty po południu, gdy codzienne prace zostały już wykonane... Niestety jest już chyba za późno. Zdaje się, że nie pozostaje nic innego, jak nauczyć się bez końca wybierać." (str. 68) 

"Świata jest za dużo, lepiej więc skupić się na szczególe, nie na całości."
(str 301) 

Właśnie na tych szczegółach stara się skupić Olga Tokarczuk, chce pokazać to co zazwyczaj nie przyciąga naszej uwagi, czemu zazwyczaj się nie przyglądamy, nad czym się nie zastanawiamy. Zwłaszcza w dzisiejszym wielkim świecie, w którym wydaje się, że nie ma czasu na drobiazgi warto pochylić się nad lekturą tej książki. Warto poświęcić jej czas, bo on też jest tematem tej książki, ulotny, niezauważalny, niemierzalny, ten odczuwalny, różny, inny. "Czas wszystkich podróżnych to wiele czasów w jednym, całą mnogość. To czas wyspowy, archipelag porządku w oceanie chaosu, to czas, który produkują dworcowe zegary, wszędzie inny, czas umowny, południkowy, więc niech nikt nie bierze go zbyt poważnie." (str. 62)

Wpadłam w bieg tej książki, wkręciłam się w jej wir, zaglądałam w jej zakamarki, przemieszczałam się po miejscach mało odwiedzanych. Wnikałam w dusze, zaglądałam we wnętrza, tropiłam znikanie, ucieczki i powroty. Bieg i poszukiwanie, ciągła podróż w znane i nieznane rejony to dla mnie sens tej książki.

" ... każdy dystans jest sam w sobie nieskończony, każdy punkt otwiera kolejne przestrzenie nie do pokonania, a że każdy ruch jest złudzeniem, wędrujemy w miejscu." (str. 147) "Bieguni" to książka o ruchu i jego formach, o podróżach i ich rodzajach, o przyglądaniu się światu z różnych miejsc. O poszukiwaniu odpowiedzi, o potrzebie zachowania na dłużej czegoś i kogoś. To opowieść o ludziach, którzy mają potrzebę przemieszczania się, wyruszania w nieznaną przestrzeń, doświadczania i przeżywania niewiadomych. To opowieść o współczesnych nomadach, dla których przemieszczanie się jest formą życia, nie potrzebują obudowywać się trwałymi konstrukcjami, nie obciążają się zbytnio rzeczami, aby w każdej chwili móc wyruszyć. Starają się być minimalistami, skupiają się na detalach. Biegną, jadą, płyną, lecą, bo przecież formy podróży w dzisiejszym świecie nie mają ograniczeń. Ale to nie tylko podróże w sensie dosłownym to też podróże w głąb siebie te dosłowne i te w przenośni. "Moje życie spędziłem w podróży, podróżowałam do własnego ciała, do własnej odciętej kończyny. Sporządziłem najdokładniejsze mapy. Rozebrałem badaną rzecz według najlepszej metodologii na czynniki najpierwsze. Zliczyłem mięśnie, ścięgna, nerwy i naczynia krwionośne. Wżywałem do tego własnych oczu, ale wspierałem się także bystrzejszym wzrokiem mikroskopu. Wydaje mi się, że nie pominąłem żadnej najmniejszej części. Dziś mogę zadać sobie to pytanie: czego szukałem?" (str. 239) Olga Tokarczuk to wizjonerka, z szacunkiem do natury, która nie patrzy przez pryzmat jednostki, ale przez zbiór. Pokazuje otaczający nas świat, dla którego nie mamy szacunku, który zatraciliśmy w odmętach sieci, zawiłości współczesnych układów korporacyjnych, nowoczesnych systemów zarządzania i logistyki. Oddaliśmy prostotę we władanie skomplikowanych i niezrozumiałych powiązań, ale zaczęliśmy się w tym gubić i zatracać. Niektórzy to widzą, uciekają, aby pozostać wolnymi, żyjącymi w zgodzie ze światem, całym światem.

 "Bieguni" w formie i konstrukcji przypominali mi "Dom dzienny, domu nocny", bo tu też Olga Tokarczuk łączyła długie opowieści z krótkimi przemyśleniami, przeplatała niby nic nie znaczące zdania z wywodami. Splatała, przewijała, łączyła, zszywała, dawała upust swojej wyobraźni, wiedzy i niezwykłej umiejętności i stworzyła kolejną niebanalną książkę. Wiele opowieści dotyczy ludzkich poszukiwań, podróży w głąb siebie, albo w poszukiwaniu czasu lub przestrzeni. Bohaterowie próbują odnaleźć miejsce tylko dla siebie, albo w którym znajdą odpowiedzi na dręczące ich pytania. Nic nie ma tu oczywistego, nie ma tu nic powiedzianego wprost. Jest magia drobiazgów, zwłaszcza tych niezauważanych, codzienności tej pomijanej. 

Dla mnie książka magiczna, ważna, odrzucająca chaos wielkiego świata, którego jest tak dużo wokół nas, że nie dostrzegamy tych najważniejszych fragmentów życia, tego co najbliżej. Przegapiamy istotność prostoty i ważność bycia w ekosystemie. Chcemy być czymś lepszym, ważniejszym, być nowoczesnym, jednocześnie zapominając, że na Ziemi nie jesteśmy sami, zapominamy, że należy dbać o wszystko i wszystkich, bo inaczej i my zginiemy. To książka, która dotyka tego co na marginesie, co wydaje się niewyraźne i nieistotne. Czego nie dopuszczamy do siebie w codziennym zapędzeniu a co stanowi istotę. Być to nie tylko mieć to solidaryzować się z innymi wokół, to dzielić się i dbać o otoczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)