Szukaj na tym blogu

wtorek, 6 października 2020

Joseph Conrad i narodziny globalnego świata - Maya Jasanoff

 

Książka okazała się ciekawa w formie i treści. Autorka opisała życie Józefa Konrada Korzeniowskiego i zrobiła to przeplatając biografię z treścią jego książek oraz opowieściami o własnej podróży do miejsc, w których był bohater. Udało jej się także oddać ducha czasów, miejsc i zdarzeń, w których żył, bywał i tworzył bohater książki. Pokazała jak wydarzenia z przeszłości ukształtowały naszą rzeczywistość. Naświetliła to co zrobili kolonizatorzy europejscy reszcie krajów pozaeuropejskich i jakie to przyniosło konsekwencje. Maya Jasanoff oczami Josepha Conrada pokazuje zmiany jakie zachodziły w szerokim świecie na przełomie XIX i XX wieku. Niektóre nawet dotykały go bezpośrednio, bo był ich wrażliwym obserwatorem, widział ich koszt, wysiłek ludzi, którzy najbardziej zostali obarczeni tymi zmianami, niebezpieczeństwo, niesprawiedliwość i wyzysk w skali dotąd niespotykanej. W mojej opinii książka jest bardzo udana, bo autorka naprawdę była zafascynowana swoim bohaterem, odzwierciedlała jego życiorys pokazując jednocześnie co i jak miało wpływ na jego twórczość. Pokazała też jak wiele Conrada jest w jego bohaterach, jak wiele czerpał ze swoich morskich doświadczeń. Conrad nie zawsze był rozumiany przez środowisko angielskiej literatury, niemniej miał też swoich fanów i naśladowców, począwszy od krytyków, po młodych pisarzy, którzy uważali, że operuje innowacyjnym sposobem snucia opowieści, że stosuje rodzaj literackiego impresjonizmu. Zdecydowanych fanów miał za to za oceanem. 

Konrad był niezwykłym człowiekiem, choć pochodzący z Ukrainy, bez dostępu do morza, sierota, postanowił zostać marynarzem. Pomógł mu wuj, który sfinansował jego wyjazd do Paryża i naukę w tym obszarze. Konrad nie miał łatwo w dzieciństwie, co zapewne miało wpływ na jego charakter, zachowania, podejścia do różnych spraw. Zmagał się ze swoimi demonami, smutkami, depresją, rozterkami, statusem uchodźcy i "obcego". Uciekał, czego efektem była dwudziestoletnia kariera marynarza. Był człowiekiem zdolnym i wykształconym, znał języki, uważam, że był ambitny i przekorny. Wydawał się też rozdarty wewnętrznie, bo z jednej strony marynarz, pracujący ciężko i biorący na siebie inne trudy dalekich wypraw, z drugiej pisarz, który dostrzegał istotę ludzi, ich emocjonalne problemy, zależności i konflikty.

Conrad pisał w swoich książkach o docieraniu w niektóre rejony świata "cywilizacji" z jej dobrami, ale również albo nade wszystko, negatywnymi skutkami. "Hipokryzja, samolubstwo i chciwość triumfowały nad uczciwością i ciężką pracą. Społeczność ulegała rozbiciu. Ludzie nie dotrzymywali przyrzeczeń. Tragedia polegała także na tym, że "ciemna i utajona cecha ludzkiej natury (...) nie leży w nas tak głęboko pod powierzchnią jakbyśmy radzi to sobie wyobrażać". (str. 155)  Najbardziej poruszył mnie rozdział dotyczący Afryki i wyprawy Conrada do serca Wolnego Państwa Kongo, które stało się źródłem ogromnego dochodu dla króla Belgii Leopolda II min. z pozyskiwania kości słoniowej oraz kauczuku. Kongo stało się jednocześnie sceną cierpienia dla tubylców, zostali niewolnikami, wykorzystywanymi, karanymi, przymuszanymi do wyczerpującej pracy. Ludzie, którzy wysłani byli aby "negocjować" z tubylcami transakcje współpracy tak naprawdę oszukiwali niepiśmiennych czarnoskórych. Negocjatorzy oszukiwali, ponieważ mówili o obopólnym interesie, a jednocześnie dawali miejscowym do "podpisu" dokumenty, których nie umieli odczytać, niemniej  zgadzali się na oddanie suwerenności po wsze czasy ziemi oraz zgadzali się "wspierać" "...pracą lub innymi sposobami" (str. 182) stowarzyszenie. Działając w ten sposób wysłannicy króla przejmowali kraj bezkrwawo eksploatując go doszczętnie. Pod przykrywką filantropijnych działań król ...ukrywał "grabież na ogromną skalę. (str. 184) Wolność była rozumiana jako spełnianie zachcianek przez króla i jego zarządców, którzy łupili kraj bez ograniczeń, stosowali terror, uczyli bezprawia, okazywali okrucieństwo, wykorzystywali ludzi tubylczych do wszystkiego na co przyszła im tylko ochota. Mieszkańcy WPK umierali masowo z powodu morderczej pracy, byli zgładzani za najdrobniejsze uchybienie, eliminowani bez konsekwencji jako podludzie. W "Jądrze ciemności" autor ukazał najgorsze zdziczenie białego człowieka, "gdzie systematyczne okrucieństwo wobec czarnych jest samą podstawą administracji" (str. 218). 

Myślę, że autorce udało się ukazać, że czasy Conrada były tym kołem zamachowym dla rozwoju globalizacji ze wszystkimi konsekwencjami. Autorka potrafiła zainteresować i przekonać mnie do swojego bohatera, wciągnęła w jego dylematy moralne, emocjonalne i egzystencjalne. Przypomniała jak ważny i niezwykły był to twórca, jak postrzegali go współcześni i jakim cieszy się zainteresowaniem dzisiaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)