Szukaj na tym blogu

sobota, 28 listopada 2020

Tkanki miękkie - Zyta Rudzka

 "Starość wcześniej czy później wybuchnie, jestem uzbrojony po zęby - wstawiłem implanty. Słono zapłaciłem, wpakowałem w gębę włoski samochód. Moje życie nigdy nie było dość uroczyste, intencjonalnie. Lubię skromność - z wyjątkiem jamy ustnej." (str. 13)

W moje ręce wpadła książka niebanalna, nieoczywista, nie w pełni do przyswojenia, ale przez to wyjątkowa. Sięgając po książkę Zyty Rudzkiej nie należy oczekiwać komfortu czytania, bo każde nieomal zdanie to niepokój, nieporządek, rozedrganie.  Cała opowieść, to potok treści zapętlony, pozawijany, płynący w różnym tempie, ale ja wpadłam w ten nurt, dałam się ponieść na fali tego niepokoju. Książka, której nie da się porównać do innych choćby ze względu na język, który jest absolutnie niebanalny. Autorka daje popis erudycji, bawienia się słowem, stylem, zabiegami językowymi, typu konotacje, odniesienia, paradoksy, antytezy, skróty, itp. Autorka odbija czytelnika od przesytu do prostoty języka, jakby sprawdzając jednocześnie jego czujność. Zasypuje gęstymi frazami, aby potem dać chwilę na oddech i znowu przypuścić ostrzał. Można zostać nieźle poobijanym, ale z drugiej strony wynieść wiele dla siebie, sprawdzić siebie i przyjrzeć się sobie w tym obrazie relacji rodzicielskich. 

Zyta Rudzka zajęła się prostym tematem, życiem i relacjami ojca i syna, ale dodała jeszcze jednego bohatera, który zmienił prostotę w zapierające dech i zadziwiające patrzenie i rozumienie spraw zgoła oczywistych. Tym bohaterem była dla mnie opisana wyżej tkanka słowna, która oplatała, łączyła, rozdzielała, dodawała warstw i smaków. Narratorem książki jest syn, Ludwik około sześćdziesięcioletni zadbany mężczyzna, z zawodu lekarz pediatra. Drugim bohaterem jest jego ojciec Michał, około dziewięćdziesięcioletni, lekarz internista, syn Ludwika także lekarza, który był synem Michała też lekarza. W tej rodzinie gen lekarski był przekazywany z pokolenia na pokolenie, syn Ludwika również został lekarzem. Ludwik mieszka w mieście, ojciec swoją praktykę lekarską uprawiał w wiejskim obszarze, miał duży rewir do roboty, nie zawsze ciekawy, ale za to cały jego, bo był tam jedynym lekarzem, kimś ważnym. Syn jest jednym z wielu, nie wyróżniającym się w swoim zawodzie, zresztą nie potrzebuje. Jedno co go wyróżnia to uwielbienie do eleganckich, włoskich ubrań, które kupował od czasu do czasu także ojcu. Ojciec gawędziarz, syn raczej małomówny, każdy mocno osadzony w swoich światach w wyborach zawodowych i osobistych. Ojciec miał kobiet bez liku, lgnęły na hasło lekarz, syn nie korzysta z jego przykładu, ożenił się, ma syna, na seksie mu nie zależy, żona zresztą ma kochanka. Żyją razem, ale jakby osobno, mijają się obojętnie, albo widują się rzadko. Ojciec i syn, różni ich wiele i wiele do siebie przyciąga, syn regularnie odwiedza ojca, rozmawiają, ale to nie są zwykłe dialogi. Ojciec wspomina, nieudane małżeństwo z matką syna, swój związek z kobietą ze Wschodu, swój zawód, swoje możliwości, ale także borykanie się z upływającym czasem. Syn opowiada o swoim związku, zawodzie i jakiś tajemniczych zdarzeniach z młodości. 

Z tej książki wypełzają emocje, powiązania rodzinne, ani proste, ani zbyt skomplikowane, rozstawanie się z życiem, trudne decyzje, niełatwe wybory, stare sprawy i teraźniejsze problemy. W tych meandrach można się zagubić, zaplątać, ale można też przeżyć niepospolitą przygodę. Ot, rudzkie klimaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)