Szukaj na tym blogu

środa, 10 lutego 2021

Agonia - Paweł Kapusta

 

Po "Gadzie" sięgnęłam po "Agonię" Pawła Kapusty i znowu lektura z mocnym uderzeniem. Autor wybrał temat, które porusza sprawy z obszaru dotyczącego ludzi na co dzień. Być może nie każdego i nie w równej mierze, ale z pewnością częściej albo rzadziej, wcześniej lub później zetkniemy się z nim, odczujemy na własnej skórze. Paweł Kapusta wziął na warsztat obszar, który z zaszłości, albo z nomenklatury nazywamy służbą zdrowia, a który już dawno ze służbą nie ma nic wspólnego, zresztą jak wiele innych podobnie określonych zawodów. Pokazał ten obszar szeroko, z różnych stron, podmiotów, problemów. Mamy zatem lekarzy z różnych odcinków "służby", mamy różnych pacjentów, nawet tych najtrudniejszych dla systemu, mamy prawników medycznych, urzędników NFZ, lekarzy pracujących dla osadzonych w więzieniach. Autor pokazał te najbardziej jaskrawe problemy, całego chorego systemu. Przeplatał opowieści, ukazywał anomalia, tragizmy, porażki, znieczulicę urzędniczą, niebezpieczeństwo zawodu, niewdzięczność, wypalenie, żal. Oczywiście Paweł Kapusta ukazał wycinek z całości, być może najbardziej skrajny, ale też czuły i rozpaczliwy

Zaczął od ratowników medycznych, którzy pracują w ogromnym stresie, ponad siły i głównie z wielkiej pasji, bo ich pensja jest nieadekwatna do wkładanego wysiłku fizycznego i psychicznego. Pokazał jak wygląda ich praca na przykładzie kilku ratowników, ile mają godzin pracy w miesiącu, ile wezwań w ciągu dyżuru i jak żyją. Ich opowieści są smutne, straszne, wzbudzają podziw i zdumienie. Za swoją ciężką psychicznie i fizycznie pracę otrzymują najniższą krajową, więc muszą jeszcze gdzieś dorabiać.

Napisał o NFZ, w którym chodzi chyba przede wszystkim, aby zatrzymać jak najwięcej pieniędzy spływających od ubezpieczonych, w swojej Kasie. Żeby pieniądze podatnika wracały do niego w jak najbardziej ograniczonym zakresie, jak najbardziej ograniczonym "pakiecie". Każdy pacjent to dla nich numer, który wpada w wielką machinę, bezduszną rzecz jasna, do której trudno się dostać, bo zastawiana gęsto i mocno regałami z segregatorami wypełnionymi procedurami na każdą okazję. To instytucja broniąca pieniędzy, które do niej wpływają. Ta machina odpowiada za całe rzesze dramatów ludzkich, zwłaszcza jeśli ma do czynienia z chorobami nietypowymi, rzadkimi, zakwalifikowanymi niezgodnie ze schorzeniem. NFZ (często specjalnie, aby nie wydawać środków), robi wszystko, aby chorych odsunąć od nowoczesnych rozwiązań medycznych, aby finansować taniość, a nie jakość, aby pomagać jednym kosztem drugim, bez konsekwencji, dając jednym zabierając drugim przerywając tym samym kurację, która trzyma przy życiu, a tym samym często skracając to życie. Niechętnie finansuje zabiegi zagraniczne, mocno rozdziela działania na umowę od komercyjnych zabiegów. Nie pomaga, to nie jest rola NFZ, nie ratuje to nie jej rola, nie pomaga lekarzom, nie pomaga pacjentom, to po cóż jest?

Odsłonił kotarę do SOR, w którym kręci się jak w diabelskim młynie, w którym pracownicy nie wiedzą w co ręce włożyć, skoro podsyła, zwozi i przyprowadza się każdego: znalezionego na ulicy, z nagłym bólem gdziekolwiek w ciele, nie przyjętego na nocnej pomocy lekarskiej, symulującego więźnia, itd. Nie ma wstępnej selekcji przed przywiezieniem na SOR, każdym trzeba się zająć, dla niektórych, tych naprawdę nagłych nie starczy czasu. Ci ludzie zarabiają na swoich dyżurach nawet i około dwudziestu tysięcy, ale chętnie zamieniliby się na spokojniejszy i bezpieczniejszy odcinek.

Opisał niezwykle wrażliwy element z medycznego obszaru: transplantologię. To tak zawiła materia, że tylko entuzjastom, ambitnym i niezwykle wrażliwym chce się tam pracować i rzeczywiście pomagać ratować oczekujących ludzi. Szkoda, że jest ich tak niewielu.

Mamy też opis dyżuru na oddziale dziecięcym szpitala w Warszawie, gdzie praca wre całą dobę, gdzie nie ma chwili na odsapnięcie, decyzje trzeba podejmować szybko, a nie ma gdzie położyć kolejnego pacjenta. Jeden lekarz na nocnym dyżurze ma naprawdę ciężko, ale to rezydent więc można w niego orać - mało zarobi to niech się narobi i zasłuży na tytuł specjalisty.

Mamy też opowieść pewnego lekarza dentysty, który z powołania, przekonania leczy ludziom zęby na NFZ. Pokazuje jakie zasady ustala ta instytucja, jakich nakazuje dokonywać wyborów, i jak każe za wykraczanie poza umowę. Dentysta, który chce pomóc pacjentowi zgodnie ze swoją najnowocześniejszą wiedzą nie może, bo NFZ nie opłaca nowocześniejszych rozwiązań w stomatologii (i nie tylko tam) tylko takie, które wprowadzono na początku istnienia tej instytucji. Lekarz nie stosujący się do wytycznych, dostaje karę pieniężną. W tym przypadku około stu pięćdziesięciu tysięcy złotych...

Opisał przypadki pacjentów, którym nikt nie chce pomóc. Oto kobieta, która nagle zaczęła tracić władze w nogach, a kolejne operacje zamiast pomóc pogarszały sprawę, bo nikt nie wpadł na to aby zlecić pogłębione badania. Pacjentka wpadła w takie sidła systemu, że trudno to pojąć, na zachodzie robią takie operacje, a w Polsce jest inwalidką walczącą o swoją godność. Oto chłopiec, u którego zdiagnozowano chorobę, która zamieniała go w niepełnosprawnego, uzależnionego totalnie od opiekunów. Kiedy po staraniach rodziców dostał lek hamujący rozwój choroby, powróciła nadzieja, ale niestety NFZ zabrał leczenie bez żadnych wyjaśnień, pozostawił ból opieki i patrzenie na spadanie ich syna w objęcia śmierci. Oto matka i córka udręczone chorobą tej młodszej. U córki zdiagnozowano zaburzenia psychiczne, które nie są chorobą, ale objawiają się strasznie, wiążą się z uciekaniem z domu, dzwonieniem na policję i oskarżaniem matki o ataki, o napaści na matkę, uciekanie ze szkoły, notoryczne skargi na córkę od wszystkich wokół. Ale córki nikt nie chce wziąć, zaś matce nikt nie chce pomóc, a problem narasta. Córka przez to, że nie ma odpowiedniej kwalifikacji nie może zostać przyjęta do ośrodka dla niepełnosprawnych umysłowo, matka już dzisiaj nie daje sobie z nią rady, ale przynajmniej wszystkie interwencje kończą się zatrzymaniem i przewiezieniem do domu. Niestety zaraz będzie dorosła i za swoje czyny będzie zamykana w więzieniu, bo nikt już nie będzie litował się nad dzieckiem, ale tam nie powinna trafić. Matka jest zdruzgotana, nie wie jak sobie poradzić..

Opisuje też sytuację służby zdrowia w więzieniu i specjalnym zakładzie dla niebezpiecznych i umysłowo niepełnosprawnych więźniów w Gostyninie. W to trudno uwierzyć, to trzeba przeczytać.

Autor nie szczędzi czytelnikowi opisów towarzyszących codziennej, brudnej robocie lekarzy, niewdzięcznej i ciężkiej fizycznie. Opisuje dosłownie, nie zamalowuje trawy na zielono, nie owija w bawełnę, dlatego ta książka jest przepełniona życiem, tym bolesnym, brudnym, cielesnym, bliskim. Autor uchylił tylko mamy rąbek tego systemu, a i tak było to mocne uderzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)