Sięgnęłam po "Oczy z Riegla" nie przeczytawszy wcześniejszych części, ale nie przeszkodziło mi to w odbiorze opisanej w niej historii. Wędrowałam z bohaterką przez Norwegię, patrząc jej oczami na spotykanych ludzi, odwiedzane miejsca, widziane krajobrazy. Nieśpieszna podróż z dzieckiem w chuście, w poszukiwaniu oczywistego i tego co takim nie jest. To droga w sensie dosłownym i z użyciem wielu sposobów przemieszczania się, a także symbolicznym, do tych mniej uchwytnych: miejsc, symboli, emocji. To zbieranie informacji, nazwisk, adresów, map, które pomogą w dotarciu do sedna. To niezwykła podróż usiana wspomnieniami o osobie poszukiwanej, Aleksandrze. Bohaterka, Ingrid zbiera ułomki informacji o ojcu jej dziecka, próbuje nawiązywać, wyciągać, dopytywać, ale nie każdy chce odpowiadać, dzielić się wspomnieniami, naruszać spokój zakamarków pamięci. I tutaj mamy drugi, nieco zawoalowany temat tej książki - II Wojna Światowa i udział w niej Norwegów. Niektórzy nie chcą wracać do przeżyć wojennych, z różnych względów, czy to współpracy z Niemcami, czy wręcz odwrotnie, ale także bierności i obojętności wobec tego co się działo, wobec tego co widzieli, czego byli świadkami, w czym brali udział.
"-Idziesz drogą wyrzutów sumienia, moja kochana. - Co? - zdziwiła się
Ingrid. Hubner powiedział - jeżeli dobrze go zrozumiała - że okupacja
Norwegii miała szczególny charakter; w wielu miejscach przybrała formę
niemalże współpracy, ludzi się pobrudzili, a teraz usiłują zmyć z siebie
ten brud, kraj umywa ręce. Tak, nawet wielu z tych, którzy naprawdę
czegoś dokonali, wie że mogli zrobić więcej, i woli, by im o tym nie
przypominano." (str. 101)
Spotykani na drodze ludzie zazwyczaj pomagali jej, choć różne były powody tej pomocy, byli też tacy którzy sami potrzebowali pomocy, najbardziej tej emocjonalnej, byli też tacy, którzy zamazywali ślady, ukrywali wskazówki. Ingrid obserwuje, pyta, słyszy odpowiedzi i widzi zachowania. Jej przemyślenia nie osądzają, obserwują, łączą fakty. Nieugięta, zdeterminowana, konsekwentna, pokonuje kolejne kilometry i przeszkody w pozyskiwaniu informacji o ojcu dziecka.
"-Dlaczego wszyscy tak się boją pamiętać?! Henrik stanął. -Chyba bardziej boimy się tego, co pamiętają inni." (str. 175)
Książka ujęła mnie spokojnym, acz konsekwentnym poszukiwaniem człowieka, który zostawił niezatarty ślad miłości w życiu Ingrid. Zauroczyła mnie swoim nieugiętym przekonaniem o słuszności podjętej decyzji i nie upadaniu na duchu, nie poddawaniu się podszeptom i zniechęcaniu, ale także umiejętnością odpuszczenia, zatrzymania, przecięcia. Wykreowani przez pisarza bohaterowie, opisy miejsc i ich różnorodność, sposoby przemieszczania się, a także pokazywanie spraw trudnych w sposób nieoczywisty z użyciem prostych słów tworzą niepowtarzalny klimat książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)