Szukaj na tym blogu

niedziela, 11 kwietnia 2021

Biblioteka w oblężonym mieście. O wojnie w Syrii i odzyskanej nadziei - Mike Thomson

 "Ignorancja zawsze jest wrogiem człowieczeństwa..." (str. 131)

To książka warta opisania, bo pokazuje, że pomimo upadku państwa i  niebezpieczeństw czyhających każdego dnia, pomimo głodu, ludzie nadal potrzebują czegoś co oderwie ich od codzienności, zachowa reszki nadziei. Autor pokazał czytelnikom, na przykładzie mieszkańców Darajj, miasta zniszczonego przez siły rządowe Al-Asada, że potrafili zebrać się i utworzyć bibliotekę, miejsce do którego można było zajrzeć, odetchnąć od szarej i zapyziałej a nade wszystko niebezpiecznej rzeczywistości. Stworzyli swoistą przystań, magiczne, ciche i spokojne miejsce.

Autor prowadził czytelnika po codzienności Syryjczyków w mieście ruinie, w którym mimo wszystko toczy się życie, choć z upływem czasu coraz bardziej ubogie, pełne niedostatków jedzenia, rzeczy najpilniejszej potrzeby a przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa. Darajjczycy wykorzystywali każdy skrawek ziemi, aby posadzić lub posiać na nim warzywa, które choć w jakimś stopniu pomogą nakarmić rodzinę. "-Najtrudniejsze były pierwsze miesiące. Z trudem przychodziło nam myśleć o czymś innym niż tylko przetrwanie. Zaczęliśmy więc od uprawiania warzyw, ale szybko zdaliśmy sobie sprawę, że musimy nakarmić także umysły." (str. 48) Mike Thomson opisał ludzi, którzy tracili każdego dnia coraz więcej, przede wszystkim swoich bliskich, a pomimo to zdołali zebrać resztki sił i stworzyć bibliotekę. Codziennie poszukiwali książek do swojego pomysłu, narażając swoje życie na śmierć, nie ustawali jednak w poszukiwaniach. Ich zabiegi pozwoliły zebrać niebywałą jak na warunki i okoliczności bibliotekę. Stworzyli też miejsce, oazę, w której czytelnicy mogli przenieść się do innego świata, albo nauczyć się czegoś nowego. Biblioteka stała się miejscem kultowym, korzystali z niej ludzie spragnieni wiedzy, informacji, radości obcowania z czymś innym niż to co dookoła. "Książki pomagają nam zapomnieć o wszystkich otaczających na problemach. Kiedy czytamy, autor zabiera nas daleko stąd, do innego świata. Naprawdę tego potrzebujemy, dzięki temu cieszymy się spokojem umysłu." (str. 147)

Ta książka jest obrazem ludzkiej podłości, egoizmu i zachłanności, bo to te cechy spowodowały, że jeden człowiek zniszczył domy i życie tak wielu współmieszkańców. To przypomnienie, że ten proceder, bezkarnie trwa już tyle lat. To pokazanie cierpienia ludzkiego z powodu podłych pobudek garstki ludzi, którzy co najgorsze, jeszcze się na tej krzywdzie innych bogacą. To historia pewnego pięknego kraju i jego bardzo przyjaznych mieszkańców, których życie zostało zamienione w piekło. To także przykład nie poddawania się i nie ustawania w dążeniu by rozwijać swoje człowieczeństwo, nie dać zniszczyć duszy. To pokaz wiary, która motywuje do działania i do nauki, aby kiedyś zdobytą takim wysiłkiem wiedzę oddać swojemu krajowi, odbudowując go. To wyraz nadziei, że ten kraj powstanie z ruin i to dzięki ludziom, którzy się nie poddali. To wspaniałe świadectwo, że w tych strasznych czasach ludzie pomagają sobie, chronią siebie, wspierają, dzielą się tym co mają, że słabsi nie są pozostawieni na pastwę wojny.

W tekście znalazłam ważną i według mnie uniwersalną wypowiedź bohatera reportażu, którą można dopasować do każdej sytuacji społecznej:  "Jeżeli nie uda nam się odbudować umysłów ludzi, wszelkie wzniesione przez nas budowle nie będą miały znaczenia. Bez właściwego fundamentu społeczeństwo i tak w końcu upadnie. (str. 276)

Opowieść Mike'a Thomsona przypomina nam, że ludzie do życia potrzebują czegoś lepszego, ważniejszego niż codzienność. Tym symbolem luksusu w zrujnowanej Darajj były książki, ale nie tylko one, bo też wyrażanie swojej twórczości malarskiej na murach, tych które jeszcze gdzieś ocalały. To także organizowanie szkół i nauczanie dzieci, pokazywanie im, że przyszłość może być lepsza niż codzienność. Autor wyraża też zaskoczenie, że ludzie, którzy codziennie słyszą huk bomb, dowiadują się o śmierci, cierpią głód "przyzwyczajają się" do tego stanu rzeczy. To może zadziwiać, ale jakiż ci ludzie mają wybór, żyją w takiej a nie innej rzeczywistości, nie mogą wybrać innego kraju, nie mogą zasnąć snem wojennym czy podjąć innych kroków, zatem pozostaje niejako zżyć się z tym co tu i teraz, ale podejmować możliwe w tej sytuacji działania.

Tą książką Mike Thomson krzyczy do społeczności międzynarodowej, a przede wszystkim wielkich organizacji i mocarstw, aby wsparły ludność cywilną, cierpiącą głód, śmierć i niedostatki, aby wywarły presję na prezydenta, który wykrwawia swój kraj. To wołanie o solidarność, pomoc i wsparcie w powrocie do bezpiecznego domu. "... jak można wyjaśnić małym dzieciom, że muszą tak cierpieć, bo jakiś dyktator nie dopuścił do miasta konwoju humanitarnego." (str. 135) Jak można dopuścić, żeby jeden człowiek niszczył życie tysiącom ludzi, a świat "cywilizowany" spokojnie się temu przygląda!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)