Szukaj na tym blogu

środa, 28 lipca 2021

Księżyc. Od nowiu do nowiu - Martín Caparrós

 "Podróżowanie to kłopot, utrudnienie, ogromny wydatek. Widziałem tylu ludzi ściśniętych w ciężarówkach, pociągach, busach, idących na piechotę i uginających się pod ciężarem worków i koszy, wyczekujących w słońcu i deszczu, że mogę zrozumieć, że oni nie mogą zrozumieć: po co ktoś miałby podróżować, jeśli nie jest do tego zmuszony? Albo rozumieją aż za dobrze: ci ludzie przyjeżdżający nie wiadomo po co muszą mieć gówno do robty i do tego kupę pieniędzy skoro wydają je na głupoty, nie? Tak wyglądamy w ich oczach - i chyba także we własnych." (str. 168)

Martin Caparros wyrusza w kolejną podróż, ale tym razem będzie opisywał ludzkie wysiłki, aby uciec z piekieł swoich krajów. Autor opisuje losy kilku imigrantów, są tak różne jak różni są ci ludzie - kobiety i mężczyźni - i jak różne są kraje, z których uciekli. Oprócz relacji uciekinierów, autor spisuje własne rozmyślania dotyczące swojej podróży, miejsc, w których przebywał, ludzi i sytuacji, których był świadkiem. Dzieli się z czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na tematy błahe i te zdecydowanie egzystencjalne. Rozmyśla nad nierównościami społecznymi i nad swoją uprzywilejowaną pozycją, która zapewnia mu wygodne i pozbawione wielu trosk życie. Rozmyśla nad gnuśnością zachodniego świata, bogatego i poszukującego możliwości zaspokojenia swoich potrzeb oczywiście z tych najwyższych poziomów piramidy Maslowa. By w końcu zrobić niejako zestawienie i porównać cele, motywy i potrzeby składające się na jego podróże, i na podróże jego rozmówców. Następnie środki transportu i komfort swój i imigrantów, wreszcie warunki bytowe u celu podróży jego i ich.

Podróże migrantów, bardzo różnią się od jego podróży i czemu innemu służą. Oni szukają dla siebie lepszego świata, w którym znajdą pracę i bezpieczny dom nad głową, on podróżuje, aby pokazać los tych pierwszych, unaocznić bogatym problemy biednych, uciśnionych, aby ..., właśnie co miałoby to im pokazać, dać, udowodnić? Czy raport przedstawiony przez autora coś zmieni w życiu tych imigrantów, zapewne nie, tak jak nie zmieniła losu głodnych poprzednia jego, wspaniała książka "Głód", w dalszym ciągu bogaci mają nadprodukcję żywności i mnóstwo jedzenia wyrzucają do śmieci, zaś głodni i niedożywieni nadal takimi pozostają.

To książka wieloznaczna, wielogłosowa i nieoczywista. Warto się w nią zagłębić, aby nie tylko pochylić się nad losem tych poszkodowanych, gorzej urodzonych, bo w rejonach nękanych wojnami, biedą, korupcją, przemocą i arogancją silniejszych, ale także wczuć się w rolę autora. Warto spojrzeć jego oczami na świat, któremu ma się przyglądać i opisywać, wsłuchać się w jego obserwacje, rozterki i przemyślenia, bardzo szczere i dosadne. Dla mnie autor ma umiejętność wciągania czytelnika w swoje książki, tym bardziej warto po nią sięgnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)