Szukaj na tym blogu

wtorek, 19 października 2021

Święto ognia- Jakub Małecki


Po tej książce jestem już ugruntowana w przekonaniu, że Jakub Małecki  to mój ulubiony pisarz. To książka, która wciąga w wir emocji, miłości, smutku, radości i tańca. Tym razem historia dzieje się wokół wąskiej grupy ludzi, na przestrzeni jednego pokolenia. Autor, jak ma to w zwyczaju, odkrywa przed czytelnikiem powoli karty, aby uderzyć ze wzmożoną siłą w końcówce opowieści. Jakub Małecki nakreślił trójkę głównych bohaterów i kilkoro drugoplanowych, którzy też mają istotne dopełniające funkcje całej opowieści. Pierwszą bohaterką jest Anastazja, młoda kobieta, która ma porażenie mózgowe. Autor z niezwykłą umiejętnością, wrażliwością i wyczuciem przekazał czytelnikowi język i zachowanie Anastazji, przybliżył jej postrzeganie świata, czyli proste i radosne obserwacje najbardziej zwyczajnych rzeczy, których zdrowi nie zauważają (zapewne nic w nich ciekawego). Bohaterka z porażeniem, a raczej z "porożem" jak to sympatycznie nazywa autor,  pokazuje człowieka po drugiej stronie lustra, za które najczęściej nie zaglądamy, nie interesujemy się nią. Druga bohaterka to Łucja, która pragnie być baletnicą idealną, osiągającą  wszystko, wzniesie się na wyżyny tej sztuki, która nieomal zatraca się w tańcu, aby zagłuszyć towarzyszący jej od lat ból utraty. Trzeci to ojciec tych kobiet Poldek,  który niezmordowanie opiekuje się chorą córką, zarabia na utrzymanie, zrobił kurs masażu, aby pomagać córce wtedy kiedy jest taka potrzeba, a jest ciągle. Autor z niezwykłą precyzją pokazał ich życie, tętniące emocje, uczucia, zmagania z bólem tym zewnętrznym, a także z tym wewnętrznym, zapewne jeszcze dotkliwszym. Próbował docierać do najciaśniejszych zakamarków duszy, aby pokazywać jej sekrety, zasuszone skargi, posiwiałe zmartwienia. Wszyscy za czymś tęsknią, wypatrują oczy, zatajają swoje smutki, żale i tęsknoty, jedni ukryli je głęboko świadomie, drudzy nie umieją ich wyartykułować tak umiejętnie jakby chcieli. Jedni i drudzy kryją się ze swoimi emocjami, potrzebują mocnych przeżyć, aby je wreszcie ponazywać, otworzyć się z nimi, pokazać innym. Jakub Małecki stworzył swoich bohaterów tak różnie patrzących na świat choć przez pryzmat tego samego doświadczenia.

Ta pozornie prosta opowieść, napisana prostym językiem zawiera mocny ładunek emocjonalny. Jej bohaterowie w poszukiwaniu ukojenia i utulenia przeszłości zatracają się w różnych zajęciach. Może tylko Anastazja nie daje za wygraną i nie traci nadziei, widzi codzienne zmagania ojca, przygląda się zatracaniu siostry i uznaje, że każdy potrzebuje czasu, aby znaleźć swój sposób na odnalezienie spokoju, światła, zrozumienia stanu rzeczy. Anastazja tłumaczy świat i zachowania najbliższych w sposób prosty, wydawałoby się, że oczywisty. Wbrew temu co widać, czyli niewładne ciało, kłopot z komunikowaniem się, Anastazja jest bardzo zrównoważona emocjonalnie, umie wszystko klarownie wytłumaczyć, nie kluczy, nie manipuluje, stara się po prostu brać sprawy takimi jakimi są. Łucja musi pokonać samą siebie, aby powstać i stać się silniejsza, wolna od narzuconych sobie ograniczeń. Ojciec musi się zapaść w najgłębszą ciemność swojej duszy, aby wydostać się z niej na światło i móc wyraźniej spojrzeć na swoje życie.

Książka jest bardzo intymna, ukazująca człowieka zaszytego w jego ułomne ciało i próby wydostania się z niego. To książka bolesna, ale dająca nadzieję. To opowieść kameralna, ale o wielkim wydźwięku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)