Autor opisał w tej książce swoje dzieciństwo, młodość i kilka lat swojego dorosłego życia. Można byłoby zapytać co takiego wyjątkowego wydarzyło się w życiu autora, że postanowił to opisać, dlaczego poświęcił swoim doświadczeniom prawie trzysta stron? Sam tytuł jest już wprowadzeniem, swoistym makabrycznym preludium do dalszych aktów dramatu realnego życia. Andreas Altman opisał swoje doświadczenia z domu rodzinnego, niemieckiego, tradycyjnego, katolickiego, w którym piecze nad wszystkim trzymał ojciec, wprowadzający dryl, przyzwyczajanie do pracy i wymyślny system kar. Ojciec sprawował absolutną kontrolę nad członkami swojej rodziny, był człowiekiem, który tyranizował swoje najbliższe otoczenie, był okrutnikiem, sknerą, mistrzem psychicznego zadręczania i fizycznego totalnego umęczenia swojej rodziny. Ta rodzina albo się podporządkowywała (matka, córka), albo unikała ojca (straszy brat autora), albo nie poddawała lub prowokowała ojca swoim zachowaniem (autor). Dom autora to było piekło na ziemi, zatem autor w późniejszym życiu nie wierzył już w inne światy. Ojciec zniechęcił go do bardzo wielu rzeczy, odebrał siłę fizyczną i psychiczną do jeszcze większej ilości spraw. Wręcz popchnął w kierunku zakopania tak wielu obszarów swojego życia, że aby dotrzeć do nich w dorosłości potrzebował długoletnich i kosztownych terapii wszelakiego gatunku, aby jakoś zacząć żyć.
To opowieść o okrucieństwie "domowego ogniska", tej przysłowiowej swoistej ostoi i trampoliny, która w teorii daje siłę na dalszą drogę życia, ale nie w tym przypadku. To historia przemocy, która niszczy psychicznie i fizycznie, która powoduje nieuleczalne choroby na przyszłe lata. To relacja syna, który potrzebował i oczekiwał miłości od ojca, a dostawał razy, cięgi i batogi, który był zaganiany do fizycznej pracy, rozliczany z każdej minuty swojego życia, kontrolowany, upokarzany i nękany. Był też straszony przez nauczycieli i pedagogów, którzy dokładali swoje do całości bólu i upokorzenia. Ten chłopiec, aby nie dać się zniszczyć opresyjnemu systemowi jaki ojciec wprowadził w domu, buntował się na wiele możliwych sposobów, za co oczywiście był dodatkowo karany, ale nie zniechęciło go to do walki o swoją godność.
Młody Adreas przeżywa podwójnie bicie swojego brata i matki, cierpi głód, bo ojciec oszczędzał na jedzeniu dla własnych dzieci, wstydził się swoich ubrań, bo i tego nie otrzymywał na czas i odpowiedniego na jego rozmiar. Nie radził sobie z seksualnością, która w wieku nastoletnim wybuchła i nie dawała spokoju, tym bardziej, że przez ojca uznawana była za zło i grzech. Itd., itd.
To książka relacja, w której autor punktuje zachowania swoich bliskich, opisuje hipokryzję ludzi którzy mieli edukować i wychowywać, a niszczyli wszystko co w dziecku i dla dziecka piękne i ważne. Opisuje hipokryzję członków kościoła katolickiego tych wewnątrz i tych wokół, nieczułość sąsiadów i różne "ucieczki" swoich najbliższych z domu.
To opowieść, która porusza do głębi, może oburzać, rozczulać, złościć, z pewnością nie pozostawia uczucia obojętności. Oszczędny, wręcz surowy styl autora podkreśla całą dramaturgię wydarzeń, doświadczeń i jako takiego dawania sobie rady w tych jakże niesprzyjających warunkach do życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)