Szukaj na tym blogu

wtorek, 25 stycznia 2022

Zjadanie Buddy. Życie tybetańskiego miasteczka w cieniu Chin - Barbara Demick

 

"Będziecie panami samych siebie" - obiecywali Chińczycy uboższym Tybetańczykom. Obalimy feudalnych posiadaczy ziemskich. Nikt was już więcej nie będzie wykorzystywał. Religia to przesąd. Oddajecie cześć demonom." (str. 65)

Te powyższe hasła nie są nowe, bo każdy tyran idzie podobną ścieżką złamania i zniewolenia ludzi, może tylko metody i skala metod jest nieco różna. Autorka pokazała co rządy Mao a następnie jego następców zrobiły z ludem, który żył na tych ziemiach od setek lat.

Oddziały partyzanckie na początku swojej walki o komunistyczny kraj korzystały z gościnności i bezpieczeństwa Tybetu, a dorwawszy się do władzy sukcesywnie i metodycznie niszczyły go. Początkowe górnolotne frazy skończyły się na obietnicach, bo kiedy zaczęli wprowadzać działania, niszczyły one każdy aspekt życia mieszkańców Tybetu. Lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte to dla Tybetu lata potworności, zwane " Chińską inwazją", w której śmierć poniosło trzysta tysięcy Tybetańczyków (dane szacunkowe), za którą rząd chiński nigdy ich nie przeprosił. Takim przykładem jest katastrofa tzw. 1958 roku, która szumie została nazwana "reformą demokratyczną" , która we wschodnim Tybecie zbiegła się z innym genialnym pomysłem Mao "Wielkim Skokiem Naprzód", czyli wciśnięciem milionów ludzi w kooperatywy rolnicze. Niestety reformy były przeprowadzone przez ludzi bez doświadczenia, klakierów/propagandystów, którzy chcieli się wykazać przed przywódcą. Nie słuchano Tybetańczyków, którzy wiedzieli jak zajmować się swoją ziemią, bo od tysięcy lat to robili, wiedzieli co można na niej uprawiać. Wywrócono wszystko do góry nogami "zamieniono niebo i ziemię miejscami", nomadom zabrano ich zwierzęta, rolnikom zmieniono uprawy, zabroniono zakupu zboża, a także przemieszczania się po okolicy. "Zabroniono gotowania w domu. Z prywatnych kuchni zabrano sztućce i naczynia, by uniemożliwić naruszenia tego prawa." (str. 69) co doprowadziło w szybkim tempie do braku podstawowego wyżywienia. Ludzie zaczęli jeść rośliny, korzenie, wybierali niestrawione ziarna z nawozu końskiego, zbierali kości, nieistotne czyje, aby wygotować z nich co się jeszcze da. Praktykowane było na szeroką skalę klasyfikowanie rodzin (rosyjskie rozkułaczanie) jako "kapitalistyczne", po czym taka rodzina stawała się celem brutalnych represji. Biedacy posiadający glinianą chatę, w niej jedno łóżko, kożuch, jedne buty, ale przy okazji handlujący zebranymi w lesie ziołami, nagle stawali się kapitalistami i można im było odbierać te resztki "majątku". Każdy mógł wejść do ich chaty i wziąć co chce. Rząd niszczył wszystko co napotkał na obszarze Tybetu, nie tylko uprawy, ale także lasy, bagna, akweny wodne, stawiano tamy, zmieniano bieg rzekom. "Państwowe firmy musiały wypełniać wysokie normy wyznaczone przez władze w Pekinie, prowadząc wycinki na tak wielką skalę, że nawet chińscy urzędnicy w resorcie leśnictwa narzekali, że to gospodarka rabunkowa." (str. 200)

Niszczono oczywiście kulturę, edukację, wolność, własność. Ta rewolucja jednak "załamała się pod ciężarem sprzeczności między teorią a praktyką." (str. 104) Wtedy to przywódcy zdali sobie sprawę, że bez edukacji nie uda się rządzenie krajem. Pozwolono nawet dawnym wrogom systemu kształcić się i służyć krajowi. Przyszła odwilż. Lata 80-te to lata otwarcia na świat i bogacenie się, ale głownie Chińczyków zamieszkujących tybetańskie tereny. Te poluzowania nieco uśpiły czujność obywateli, aby ponowne sprowadzić ich do pionu w latach 90-tych.

Po dojściu do władzy Mao eksperymentował na milionach obywateli bezkarnie i w sposób śmiertelny dla wielu z nich. Tybetańczycy byli pod szczególnym obstrzałem władz jako mniejszość i wichrzyciele. Wieli Mao nie mógł sobie pozwolić na niesubordynację, miał swój plan i z pomocą armii i rzeszy informatorów go realizował. Szczególnie brutalnie i bezwzględnie rozprawiał się a dzisiaj czynią to jego następny z mniejszościami, np. Tybetańczykami, Ujgurami. Niszczył ich religię, kulturę i zwyczaje, niszczył ziemię i sposoby jej uprawy, przyrodę i odwieczne jej prawa. Wielu umarło z głodu, w latach późniejszych wielu buntowało się podpalając własne ciała, wielu uciekło, ale nie zaznali spokoju, bo uchodźstwo to nie to samo co własna ojczyzna.

Książka zaczyna się od opisu historii panowania ostatniego władcy Tybetu króla Mei, co było piękną i poruszającą opowieścią, ale też pokazywało jak ta historia była podobna do wielu innych, które zostały zmiecione przez tyranów. Barbara Demick pisze takie treści, które przenikają swoim ładunkiem sprawy do głębi. Zebrała materiały, fakty i opowieści, aby przeniknąć do sedna spraw, dotarła do ludzi, którzy opowiadali jej esencję, którzy dzielili się bólem, tęsknotą, ale i nadzieją na lepsze jutro. Autorka jak to ma w zwyczaju wciąga w swoją opowieść, prowadzi przez Tybet, który od lat cierpi przez wielkiego najeźdźcę. Dzisiaj jest naszpikowany kamerami i nowoczesną technologią, aby ludzie pozostali pod całkowitą kontrolą władz, żeby nie buntowali się, a nawet jeśli zachcą, aby zostali szybko zlokalizowani i zablokowani w swoich pomysłach niepodległościowych. Wielkie Chiny nie dzielą się swoimi wpływami z mniejszościami, nie są dla nich łaskawe, taki kierunek wyznaczył Mao, a jego następcy idą tą obraną raz drogą. Tybet to obszar, o  którym bogate kraje nie myślą na co dzień, nie zabiegają u władz chińskim o swobodę dla jego mieszkańców, bo wielkie Państwo Środka jest zbyt potężne, aby z nim zadzierać, zbyt wiele krajów jest od niego zależnych, zbyt wiele łańcuchów dostaw biegnie od lub przez Chiny, zatem nie należy spodziewać się poprawy w tej kwestii, ale zawsze pozostaje nadzieja.

Wspaniała lektura, mnóstwo wiedzy na temat tego zakątku świata, słowem warto, bo to Barbara Demick w swoim najlepszym wydaniu.

A na koniec ciekawostka: "Mao Zedong zadecydował, że wszystkie zegary w Chinach mają być nastawione na ten sam czas co Pekin leżący niemal dwa tysiące kilometrów na wschód." (str. 183) Eksperyment godny wielkiego człowieka, wizjonera i fantasty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)