Szukaj na tym blogu

sobota, 15 lipca 2023

Ile kosztuje żona - Violetta Rymszewicz


"...niemal wszystkie systemy polityczne, chętnie ulegają pokusie kontroli aktywności seksualnej kobiet. (...) Z upływem czasu i umacnianiem się pozycji Kościoła i religii chrześcijańskiej od kobiet zaczęto żądać bezwzględnej czystości przedmałżeńskiej. Wymyślano też coraz bardziej kuriozalne metody weryfikacji dziewictwa. Uważano na przykład, że zwiększenie obwodu szyi to sygnał, iż dziewczyna przestała być dziewicą. Dla kontroli wiązano więc dziewczętom na szyjach bardzo ciasno nitki albo zakładano im ciasne łańcuszki. Przerwany łańcuszek stanowił dowód na utratę dziewictwa." (str. 35)

Czytając takie fragmenty zawsze zastanawiam się, dlaczego mężczyźni robią taką krzywdę kobietom, dlaczego za swoje problemy obwiniają innych, zwłaszcza słabszych, szczególnie kobiety. O co im chodzi, co im doskwiera, czego się boją, dlaczego popadają ze skrajności w skrajność? Mają potrzebę sprawowania władzy, którą nie chcą i nie lubią się dzielić, a także kontroli, dominacji, bycia na szczycie, decydowania nie tylko za siebie, chcą, chcą, a potem biorą na siebie takie ciężary, że kiedy w końcu nie dają rady szukają winy nie w sobie, tylko w innych.

Autorka zajęła się w swojej książce kobietami, ich postrzeganiem, rolą w różnych społeczeństwach, ich traktowaniem, eliminacją, wyrzucaniem za margines, ogromem pogardy i nienawiści. Ta książka ukazuje kobietę, która jest na wiele sposobów traktowana przedmiotowo, dyskryminacyjnie czy wręcz upodlająco. Podobały mi się w tej książce rzeczowość, udokumentowanie, racjonalność, logiczność i niejednoznaczność. Autorka starała się pokazywać problemy w sposób bardzo szeroki. W mojej opinii powiązała fakty, zdarzenia, poszukiwała przyczyn problemów, uświadamiała absurdalność oczekiwań i wymagań względem kobiet.  

Autorka stara się pokazać problemy utraconej tożsamości mężczyzn i ich wzorca jako "głowy" domu, rodziny, itp. Dzisiejsze zmiany przyniosły kryzys, zachwianie ról, wzorców i wymogów względem mężczyzn. "W efekcie przemian społecznych mężczyźni stają wobec wymagań trudnych do spełnienia: przez zmiany w gospodarce nie odnajdują się w roli głów rodzin zarabiających na utrzymanie. Wobec przemian społecznych i kulturowych nie radzą sobie w zmieniających się i niejasnych kryteriach oceny tego, co jest męskie i niemęskie." (str. 89) Dlaczego tak jest, nie uczą się, że nic bardziej stałego niż zmiana, nawet tak zabetonowana jak patriarchat; czy nie chcą utracić monopolu na lepszy komfort życia, wyższy status, władzę?

Ogromnie poruszyła mnie część książki o kobietach "niewidzialnych"," znikających", o życiu których: "Podobnie jak w wielu innych opowieściach o żonach, dziewicach i wdowach prawo do decydowania o ich losach przywłaszcza sobie męski świat polityki i religii." (str.132) To były poruszające historie, ukazujące podłości ludzi względem ludzi, najbliższych względem członka rodziny. Bolesne acz prawdziwe, w XXI wieku ciągle kobiety traktowane są jak gorsze, słabsze, nie umiejące decydować o sobie, oczywiście w oczach mężczyzn i niestety samych siebie. Są kraje, gdzie kobiety do tej pory umierają kiedy umiera ich mąż, gdzie są oskarżane o czary i śmierć członków rodziny, gdzie nie mają prawa do domu, ziemi, dzieci, gdzie wydaje się młode dziewczynki za starców, a potem je pali kiedy starzec umiera! A tak a propos wdów: "Wdowom odbiera się prawo do godności, dziedziczenia, wychowywania dzieci, starzenia się we własnym domu, uprawiania własnej ziemi, a nawet podstawowe prawo do obywatelstwa. Czy wdowy zasługują na współczucie, opiekę państw i wsparcie rodzin? A może nie, bo przyczyniają się do śmierci mężów, są czarownicami i najlepiej żeby zniknęły, ponieważ przynoszą pecha?" (str. 134) To smutne, że w tak wielu krajach kobiety są niewidzialne, znikają z radaru kiedy spełnią wypaczone stereotypami kulturowymi oczekiwania społeczne co do przypisanych im ról, kiedy nie przystają do schematów stworzonych przez patriarchaty zostają wypchnięte na margines, albo zabite.

Ciekawym wątkiem dla mnie, który autorka opisała, był stworzony w czeluściach internetu wirtualny świat dla mężczyzn  - manosfera, w której sfrustrowani, biali, nieatrakcyjni mężczyźni wylewają swoje frustracje, nienawiść i obsesje, które coraz częściej zagrażają bezpieczeństwu kobiet. "(...) biali mężczyźni żyją we frustracji, poczuciu krzywdy i żalu po utraconych przywilejach, które przez wieki "po prostu się im należały". Te frustracje i gniew bierze pod swoje skrzydła prawicowa polityka." (str. 222) Tutaj jako przykład wykorzystania do swojej cynicznej gry białych mężczyzn podany został Donald Trump. Żądania mężczyzn, tych z manosfery - nazywanych incelami - są poniekąd wykluczająca się mieszanką, pomieszaniem pojęć, swoistą niemożliwością i niekonsekwencją: "Kobiety mają być dostępne, ale najlepiej, gdyby były dziewicami. Incele czują się odrzuceni, bo nie spełniają wyśrubowanych norm w zakresie wyglądu, i o odrzucenie obwiniają kobiety, ale bezustannie porównują się do mężczyzn, którym seksualne podboje przychodzą bez trudu. Słowem - inceli irytują normy stworzone przez mężczyzn, ale winą za ich pojawienie się, szeroki zasięg i siłę społecznego rażenia obwiniają kobiety. Socjologowie, badacze męskości, nazywają ten mechanizm "uszkodzonym uprawnieniem" lub "dramatyczną utratą"przywilejów i niezbywalnych praw do seksu." (str. 241) Oczywiście utrata przywilejów, statusu władcy tego świata rodzi frustrację, co jest niebezpieczne, zwłaszcza jeśli przybiera na ilości tych sfrustrowanych. Jest to na tyle poważny problem, że podległa ciągłej obserwacji służb specjalnych.

Podsumowując, książka warta przeczytania, bo to kolejna odsłona traktowania kobiet. Pokazuje całą gamę konsekwencji podejmowanych przez mężczyzn decyzji, ich chwiejności, dwoistości, swoistego "i chciałbym i boję się", albo jeszcze czegoś dziwacznego zapętlenia, mówiąc to mam na myśli m.in. historie: mężczyźni wyeliminowali kobiety polityką, kulturą (Chiny, Indie), a teraz mają pretensje, że jest ich mało i mają utrudniony dostęp do seksu i pozostawienia po sobie genów. Mają pretensje do kobiet, że jest ich mało, że są drogie i niedostępne. Chcą mieć pewność, że urodzone dziecko jest ich, więc oczekują dziewic, a i tak często porzucają swoje dzieci i nie płacą na nich alimentów, co jest kolejnym kuriozum i zapętleniem męskich pomysłów. Itd., itp. 

Ciągle potrzeba nam przede wszystkim szacunku do siebie, akceptacji prawa do życia każdego człowieka, braku sztucznego regulowania seksualności, bo to prowadzi do deregulacji i zaburzeń. Większej świadomości, wiedzy i zrozumienia. Ten świat składa się zasadniczo z kobiet i mężczyzn i dobrze byłoby, żeby każda z płci miała prawo do życia. Ale to tylko moja pisanina i życzenie magiczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)