Szukaj na tym blogu

środa, 1 listopada 2023

Piersi i jajeczka - Mieko Kawakami

 

Już sam tytuł tej książki dzieli ją na dwa podstawowe zagadnienia, którymi zajęła się autorka w "Piersi i jajeczka". Mieko Kawakami zabiera głos w sprawie problemów, z którymi borykają się kobiety w japońskim społeczeństwie. Pokazała ich cały przekrój i mnogość odcieni, ale też ukazała pęknięcia w tym betonowym hierarchicznym świecie. Opisała zmiany jakie mają miejsce, zwłaszcza w metropoliach, w których mieszka dużo młodych, ambitnych i pracujących kobiet, które pomne na wzorce swoich krewnych: matek, ciotek, babek, kuzynek, chcą żyć inaczej, nie dać się włożyć w ramki systemu, zaszufladkować według uszytego wzorca. Autorka pokazała obraz kobiet, które chcą żyć własnym życiem, a nie być oddane na usługi męża i jego rodziny, żyć w ciągłym dyktacie teściowej, spełniać zachcianki wszystkich wokół zapominając o sobie i odrobinie swoich potrzeb.

Autorka porusza przede wszystkim tematy, które są zamknięte za kotarami rodzinnymi, albo pozostają w ukryciu wyłącznie jednostki. Sporo w niej niedopowiedzeń, tematów o których się nie mówi, wątków, których nie wypada poruszać, zachowań tylko dla wtajemniczonych. Ukrywanie prawdy, problemów i dylematów jest na porządku dziennym. Nawet najbliższe osoby nie znajdą wsparcia w rodzinie, bo najważniejsze jest pozorowanie, granie według reguł ogółu. Przybieranie póz, nadrabianie miną, zaprzeczenia, system pozorów i sztucznych masek to norma. W Japonii "co inni powiedzą" jest zdecydowanie bardziej wymagające niż w naszym kraju. "Wyobraziłam sobie dziewczynkę pochyloną nad leżącą nietrzeźwą matką i przeszły mnie ciarki. Nie było jednak sensu rozmawiać na ten temat teraz." (str. 142) Kobiety w tym społeczeństwie, jak w większości, ale szczególnie w patriarchalnym nie wspierają siebie, zdecydowanie zaś rywalizują ze sobą, zwalczają siebie i za wszelką cenę walczą o pozycję dominującą, aby nie być zdominowaną. Podporządkowują sobie słabsze, czy nowe w rodzinie, gnębią się i dokuczają, jedne są ofiarami ofiar, a inne katami, po złożonej ofierze. Najczęściej nie maja innego wyjścia, bo nie mają pracy, muszą wychowywać dzieci, spełniać rolę żony, opiekunki dla bliskich męża. "Od małego uczy się chłopców, że są ważniejsi od dziewczynek. Że tylko dlatego, że mają siusiaka kobiety powinny im usługiwać.Potem w dorosłym życiu jest to samo: świat kręci się wokół penisa. Taki system. A jeśli coś im nie wychodzi, nikt ich nie lubi, nie mają pieniędzy albo pracy, wszystkiemu winne są kobiety." (str. 323) To wychowywanie chłopców przynosi im więcej szkody niż pożytku, bo nie potrafią radzić sobie z najprostszymi domowo-rodzinnymi sprawami, dzieci tracą na tym, że nie ma ojców w domu, a kiedy są nie umieją albo nie chcą się nimi zająć. Ma być im wygodnie, mają stać na szczycie hierarchii domowej, choć wcale jej nie ogarniają, bo nie byli do niej przygotowani.

W pierwszej części zderzamy się wzorcem urody, który urasta do obsesji, wymaga poświęceń i dużych środków finansowych. Mowa o piersiach, które nie służą już tylko do wykarmienia potomstwa, ale jako atrybut piękna, kobiecości, atrakcyjności, za którym się goni, o którym się myśli i marzy. Nie ważny jest ból, strach, konsekwencje, ważne, aby dotknąć wzorca, dosięgnąć wyżyn idealności. Nie licząc się ze zdaniem bliskich, wręcz omijając czy unikając ich obaw, brnąć ślepo w realizację. 

Druga część to rozważanie na temat macierzyństwa i decydowania o nim, czy to potrzeba, czy wymóg narzucony przez normy społeczne? Czy rodzicielstwo ma być tylko zrzucane na matkę, być jej wątpliwym "przywilejem", a może mężczyźni mogliby bardziej zaangażować się w życie rodzinne. Autorka opisuje dokładnie obszar dostępu do in vitro, jest on niezwykle żywy w dyskursie, bo coraz więcej par boryka się z niepłodnością, choć to tylko zakulisowy temat to bardzo często problemy leżą po stronie mężczyzn, a za brak dzieci wciąż obwinia się kobiety. To problem podwójnej moralności, czystości krwi i szeregu powiązanych z nim wątków pobocznych. "Zerwała z nim tuż przed ślubem. Stwierdziła, że nie chce mieć dzieci, które w jednej czwartej będą miały nieznane geny. Jej rodzice też byli przeciwni." (str. 356) Autorka na przykładzie dwóch kobiet opisała potrzebę samotnego macierzyństwa, niezależności, problemów z własną seksualnością, nie akceptują utartych ról.

Czytając książkę miejscami odczuwałam przytłoczenie niepotrzebnym tekstem, miałam poczucie jałowej pisaniny, czasami też myśli bohaterki irytowały mnie lub wydawały się naiwne, ale książka mi się podobała, bo nie było w niej ckliwości, a koniec też nie jest banalny, czy hollywoodzki. Główne bohaterki są z krwi i kości, a ich dylematy dojmujące i prawdziwe. Dodatkowo bardzo wyraziste opisy miejsc, czynności, zachowań, smaków, co niewątpliwie dodawało atmosfery i klimatu, przenosiło do kraju kwitnącej wiśni, w którym życie kobiet podporządkowane jest patriarchalnemu systemowi, choć już młodsze pokolenia buntują się przeciwko starej mentalności i zwyczajowości to oczywiście potrzeba czasu i zmian systemowych. To ciekawy i mocny głos w sprawach, które dzieją się w społeczeństwie japońskim. To głos, który pokazuje świat uwikłanych kobiet w system, tradycję i kulturę, oparty na zaspokajaniu męskich potrzeb, na skakaniu wokół ich spraw, ale także na coraz wyraźniejszych rysach i pęknięciach na tej betonowej, feudalnej i patriarchalnej konstrukcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)