Książka jak i sama zawarta w niej historia wymaga powolnego i uważnego czytania, rozdział za rozdziałem ukazuje nowe informacje i fakty, dzięki którym poznajemy Evangeline.
"Dziesięć dni przed gwiazdką straciłam matkę." (str. 11) - to jedna z tych najważniejszych rzeczy, które wydarzyły się kiedy Eve miała siedem lat. To znamienne i tragiczne wydarzenie w życiu dziewczynki rzuciło ją w inny świat, pełen wyzwań, emocji i tajemnic.
Dostajemy nieśpieszną opowieść dorosłej Eve, która spodziewa się dziecka. Wspomina swoje mieszkanie z matką w Birmingham, jej nagłą i niespodziewaną śmierć, wyjazd do dziadków mieszkających w wiosce w Walii i szereg wydarzeń, które miały miejsce w jej życiu w nowym miejscu podczas tego roku żałoby. Dostajemy w tych wspomnieniach tak wiele misternie podanych zdarzeń, które z pozoru błahe nabierają wagi wraz z gęstniejącą opowieścią. Pełno w niej smutku, bólu, pogardy, niedopowiedzeń, złości, niezrozumienia. Pojawiają się różne osoby, które mają swoje historie i znaczenie. Eve ma szczególną zdolność wyczuwania dobrych i złych ludzi, z tymi pierwszymi nawiązuje bliskie relacje, nawet na przekór obiegowym opiniom o nich, tych drugich unika lub prowokuje do wymiany "ciosów". Eve pokazuje nam specyfikę małej społeczności, z jej pozytywami i tymi mniej miłymi elementami. Dzięki jej opowieści poznajemy także Walię z jej kapryśną urodą, owcami, wzgórzami, roślinnością, bagnem. Jesteśmy świadkami wielu wydarzeń, które odciskają piętno na tej małej społeczności.
Dla mnie to książka o smutku, który przychodzi, kiedy odchodzą na zawsze najbliższe osoby, i nie ważne w jakim się jest wieku. "Owdowiawszy, dziadek powiedział, że życie jest pozbawione radości. Szczęście powraca wraca humor, świat znowu wydaje się przyjemny, człowiek uśmiecha się czasami. Ale odchodzi prawdziwa radość. Odczuwa się ciągły brak." (str. 156) To także opowieść o próbach wyjaśnienia co tak naprawdę się stało, dochodzeniu do swoich korzeni, odkrywaniu tajemnic z życia rodziny, zwłaszcza kobiet. To obraz różnych oblicz miłości, tych odwzajemnionych, sprawdzonych, przeznaczonych i pewnych, ale także tych chwilowych, rozczarowujących, zazdrosnych, niespełnionych albo pełnych pustych słów, czy tylko cielesnych. To książka pełna niewielkich, ale bardzo istotnych zdarzeń, rozmów, gestów i symboli. Autorka z niezwykłą umiejętnością opisywała ważne momenty w życiu człowieka. W opowieści Susan Fletcher nie ma ckliwości, infantylności, autorka daje nam historię o życiu w jego różnych odcieniach, namacalną, esencjonalną, bliską. Naprawdę warta przeczytania, zwłaszcza przez tych czytelników lubiących drobiazgowość, nieśpieszność w historiach.