Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 12 maja 2025

Dla dobra dziecka. Szwedzki socjal i polscy rodzice - Maciej Czarnecki

 

Maciej Czarnecki w swoich książkach przybliża istotne kwestie społeczne, które mogą mieć nieodwracalny wpływ na życie jednostki i jego całej rodziny. Patrzy wieloaspektowo na różnice kulturowe i legislacyjne, z którymi zderzają się emigranci przybywający do krajów skandynawskich, zwłaszcza jeśli chodzi o opiekę nad dziećmi. Zderzenie pojmowania wolności i podmiotowości dziecka oraz roli rodziców jest tak diametralnie różne w Polsce i w opisywanych przez autora Norwegii czy w tej książce, Szwecji, że może okazać się przeszkodą nie do pokonania i argumentem do powrotu.

System szwedzki został pomyślany w ten sposób, aby chronić najsłabszych, a zwłaszcza dzieci, aby je wspierać i umożliwić im dobre warunki do rozwoju i życia. Jedno teoria i legislacja, drugie to praktyka, niemniej suma summarum jak pokazują statystyki Polskiego i Szwedzkiego systemu, to zdecydowanie w tym drugim kraju wygrywa jeśli chodzi o  ochronę dzieci przez agresją ze strony rodziny i najbliższego otoczenia, a także działania struktur socjalnych jako takich. 

W mojej opinii autorowi udało się pokazać na wielu przykładach złożoność problemu, różnice i niezrozumienie przez polskie rodziny systemu socjalnego w kraju do którego uciekają za wygodniejszym życiem. Przyzwyczajeni do innego systemu wartości, "przynależności" i traktowania dziecka borykają się z problemami, których nie rozumieją, albo nie chcą rozumieć. Podejście do dzieci w naszym kraju a w Szwecji to dwa różne światy wartości, u nas przynależność rodzinna jest silna, choćby nie wiem co się działo najczęściej nie wtrącamy się do innych, oburzamy się dopiero po fakcie kiedy dotrze do naszych uszu jakaś tragedia, ale po niej znowu wszystko zostaje w uśpieniu do następnego razu. W Szwecji postawiono tę sprawę na piedestale, uznano, że dziecko jest odrębnym bytem i trzeba dać mu zaplecze wspierające, zwłaszcza jeśli znalazło się w sytuacji zagrożenia jego bezpieczeństwa.
Zarówno w Szwecji jak i w Norwegii, o której autor pisał w swojej wcześniejszej książce, dziecko to odrębny byt, samostanowiący, który ma takie same prawa jak dorosły i nie można stosować względem niego żadnej przemocy, ani zależności. Dziecko jest traktowane jako jedno z ogniw całego systemu społecznego, który ma wyższa wartość niż rodzina - podstawowa komórka społeczna w Polsce.

To zderzenie versus inne sprawy życiowe i problemy wynikające z nieznajomości języka, legislacji, złożoności urzędów, statusu, pracy, innego otoczenia, relacji międzyludzkich nie trudno o kłopoty, niezrozumienie, strach, nieradzenie sobie w tak innym otoczeniu prawno-kulturowym.

Autor przytacza wiele przykładów ingerencji państwa w rodzinę bardziej lub mniej udane, zasadne, zrozumiałe. Pokazuje skrajnie zagmatwane sprawy, ale też takie, które szybko okazały się pomocne, jaskrawe zarówno po jednej stronie jak i po drugiej. Szukał różnych ścieżek wyjaśnienia sytuacji, nie ferował wyrokami, raczej dociekał i doszukiwał się kolejnego dna. Pomimo niedopatrzeń i krzywd popełnionych przez system, nie można stwierdzić, że jest bezzasadny, raczej pomaga i wspiera niż niszczy (z wyjątkami) trzeba tylko umieć w nim się odnaleźć, być spójnym, racjonalnym w wyjaśnianiu problemów, otwartym na wsparcie.

Żaden system nie jest doskonały na co jasno wskazuje autor, niemniej lepiej mieć taki niż żaden, tudzież byle jak działający. Nie jest kolorowo w żadnym, każdy ma cos za uszami, ale warto zrobić rachunek zysków i strat i działać w sposób ciągle doskonalący. Warto zagłębić się w treści, które w solidny i dociekliwy sposób zbiera autor i przekazuje czytelnikom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)