Autorka wpisała opowieść o miłości w historię Śląska i jej mieszkańców, główne postaci są fikcyjne za to te z drugiego planu jak najbardziej prawdziwe. Można zatem choć poczuć klimat przeżyć tej grupy etnicznej, ni to Niemców, ni Polaków. Byli pomiędzy młotem a kowadłem, często przez to poddani niepotrzebnym cierpieniom.
(...) "Tato, ale jak to tak? Wczoraj Polaki, dzisiaj Niemce? To kim my w końcu jesteśmy?
- Ślązakami, Hildziu, Ślązakami. To jest nasza ziemia. Tu się urodziliśmy i tu chcemy zostać. A że nikt za nami nie stoi, że czas nam nie sprzyja, to musimy być chociaż sprytni!" (...)
- Ślązakami, Hildziu, Ślązakami. To jest nasza ziemia. Tu się urodziliśmy i tu chcemy zostać. A że nikt za nami nie stoi, że czas nam nie sprzyja, to musimy być chociaż sprytni!" (...)
Te słowa towarzyszyły głównej bohaterce często, nabierały różnego wymiaru w zależności od okoliczności. Czasami była zła na ojca za to co powiedział, a czasami próbowała choć zrozumieć. Wolałaby otwarcie i jednoznacznie opowiedzieć się po jednej ze stron, ale jej własne doświadczenia pokażą, że nie jest to tak oczywiste i jednobarwne. Nie chcę opowiadać wielowątkowych zdarzeń, bo warto samemu się z nimi zmierzyć.
.
Podczas lektury tej książki czas biegnie szybko, aby trochę wyhamować pod jej koniec. Jeśli ktoś lubi tego typu lektury to warto sięgnąć po nią, bo to nie jest stracony czas, a dodatkowo historyczna wiedza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)