To pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam i od razu było to mocne uderzenie emocji. To plątanina zdarzeń, czasoprzestrzeni, ludzkich losów, zależności międzyludzkich, sposobów ucieczki od biedy i beznadziei. Autorka wpisała losy bohaterów w polityczno-społeczną rzeczywistość, ukazując czytelnikowi zachodzące zmiany w krajach po rozpadzie ZSRR: Estonii i Ukrainie. Przybliżyła swoiste punkty zapalne przechwytywania państwowych majątków przez bardziej brutalnych i wpływowych ludzi. Historia zaczyna się w 2016 roku w Helsinkach, kiedy to główna bohaterka siedzi w tytułowym parku, a obok dosiada się osoba, która zapoczątkuje opowieść z dzieciństwa i wczesnej dorosłości, a następnie bieżące wydarzenia. Autorka pisze swoją książkę zataczając coraz ciaśniejsze pętle na bohaterach. Nic w tej książce nie jest wyłożone wprost, często natrafiamy na niedopowiedzenia, niuanse, przemilczenia, musimy sami wiązać rozrzucone wątki i zdarzenia. To jednocześnie buduje ciągły niepokój, niepewność, napięcie.
Głównym wątkiem wokół, którego toczą się wydarzenia to kompleksowy przemysł komórkami rozrodczymi i organizmami kobiet, kiedy stają się surogatkami dla tych bogatych obywateli z różnych stron świata, którzy nie mogą mieć dzieci. To cała sieć powiązać, od agencji poprzez kliniki medyczne, ośrodki odpoczynku w różnych miejscach świata. Główna bohaterka, która uciekła od beznadziei życia na ukraińskiej, biednej i pokrytej górniczym osadem prowincji wyjeżdża do Paryża, w którym trafia do agencji modelek, w której przeżywa rozczarowanie brakiem zainteresowania, zleceń i pieniędzy. Wraca do swoich stron i szuka możliwości dla siebie, udaje jej się trafić do biura, które werbuje kobiety do handlu komórkami. Udaje się jej piąć po szczeblach "kariery", osiąga sukces dla bardzo bogatej i wpływowej rodziny z Ukrainy, zakochuje się i jest kochana, ale sprawy wymykają się jej spod kontroli. Zbyt dużo zależności, zbyt dużo nierozwiązanych spraw z przeszłości, zbyt dużo bólu, zbyt dużo emocji.
Sofi Oksanen jest pisarką fińską, ale odmalowany przez nią obraz ukrańskich miejsc był bardzo wiarygodny. Z dużym znawstwem opisywała miejsca, zdarzenia i przemiany zachodzące w ukraińskich miejscach, których przekleństwem są pokłady węgla, o które jedni ludzie toczą wojnę, inni tracą życie, w których nieliczni się bogacą, a reszta żyje w biedzie, beznadziei i brudzie. Jedni pławią się w bogactwie, inni marzą o ucieczce do lepszego świata, ale często jest to niemożliwe, grzęzną w marazmie i codzienności. Czasami chwytają się nielegalnych sposobów zarobkowania, niszcząc kogoś lub zagrażając swojej rodzinie przy odwecie.
Autorka powoli wprowadza czytelnika w kolejne poziomy historii, kolejne trudne wybory, które przynoszą przykre konsekwencje. Buduje napięcie, zagęszcza opowieść, dodaje postaci dramatu, nie ma jednoznacznych postaci w tej książce, wszystkie mają różne oblicza. Wiele w nich zmiennych w zależności od etapów życia, szale przechylają się, ale tylko do niektórych uśmiecha się powodzenie.
Zastanawiały mnie emocje, które towarzyszą kobietom decydującym się na oddawanie swoich komórek rozrodczych i kiedy bywają surogatkami, jak przeżywają oddawanie swojego ciała, czy tęsknią za "swoimi" dziećmi, co dzieje się z ich organizmami kiedy oddają swoje komórki? W jakiej trzeba być sytuacji osobistej, aby się decydować na takie poświęcenie siebie? To bardzo nurtujące mnie pytania po lekturze tej książki. Książka jest bardzo emocjonalna, w odcieniach ciemnych barw, wciąga i pozostawia z niepokojem.