Szukaj na tym blogu

sobota, 31 maja 2025

Złota królowa. Elżbieta Łokietkówna - Dorota Pająk-Puda

 

" - Bo panienki to albo za dziecię wydają, albo za starców co po trzydzieści lat liczą." (248) ten cytat najbardziej oddaje losy kobiet, które urodziły się jako córki królewskie, były o tyle przydatne, że dzięki nim można było zawrzeć korzystne przymierza pomiędzy władcami. Były przydatne jeśli rodziły dzieci, zwłaszcza synów, gorzej, jeśli ich łona pozostały puste, albo wydawały na świat dziewczynki lub umierających szybko po porodzie chłopców. 

Jeśli chodzi o kolejną już książkę Doroty Pająk-Pudy, to była to ponownie udana lektura. autorka tym razem wzięła na tapet Elżbietę Łokietkównę, silną kobietę, sprawną i błyskotliwą władczynię, podróżniczkę, negocjatorkę, która rozgrywała" losy ówczesnej Europy" jak partię szachów.

Elżbieta została wydana za mąż za ponad dwukrotnie starszego od siebie króla Węgier Karola Roberta, który z poprzednich związków nie doczekał się potomstwa. Elżbieta wspierała Karola w rządach, bo jej umiejętności, obserwacje i wykształcenie pozwalały na trafne osądy i decyzje. Po jego śmierci wspierała swojego syna Ludwika, który mianował ją regentką Dalmacji i Polski. Była bardzo sprawną polityczką i przebiegłą negocjatorką, umiała przewidywać działania i ambicje ówczesnych władców europejskich. Planowała małżeńskie mariaże, obiecywała, dawała, aby czasem odebrać. Elżbieta urodziła siedmioro dzieci, niestety większość z nich umarła, dwójka w niemowlęctwie, czwórka w latach młodzieńczych; Andreas został zamordowany w Neapolu, Istvan zginął śmiercią tragiczną już jako ojciec dwójki dzieci, dwie córki Katlin i Elżbieta umarły w niedługi czas po urodzeniu córek. Elżbieta zbierała wokół siebie wnuczki osieracane przez zmarłe matki lub synów, ale wychowywała też córki brata swojego. Dzięki tym dziewczynkom rozgrywała "partie małżeńskie" w Europie.

Autorka ukazała bardzo silną kobietę, która umiała rządzić wprawną ręką, układała działania tak, żeby odnieść jak największą korzyść dla swojej rodziny. Korespondowała z cesarzami, królami i papieżami, prosiła, wzywała, straszyła, odmawiała, żeby szala przechylała się na jej stronę. Miała ambicję, niespożytą energię i siłę. Było jej dane dożyć sędziwego wieku jak na owe czasy, bo 75 lat, ale przez to los nie oszczędził jej niczego. Była świadkiem wielu wojen, zatargów, przepychanek pomiędzy władcami, widziała wiele śmierci: swoich dzieci, wnuków, rodziców, męża, wreszcie brata, a ona wciąż trwała, aby dokonać misji, które sobie wyznaczała. 

Opowieść jest dynamiczna, pełna zwrotów akcji, intryg, śmierci, chorób, które przenosiły na tamten świat tysiące istnień, barwna, wartka. Poznajemy dzięki niej wiele miejsc w Europie, podróżujemy od Bałtyku, aż po Adriatyk, przemierzamy Europę o różnych porach roku, bo tej dzielnej królowej nic strasznym nie było. Bardzo ciekawa postać i w mojej opinii wyraziście przedstawiona. Autorce po raz kolejny udało się wydobyć z czeluści historii barwną postać kobiecą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)