Wypożyczona z biblioteki.
U nas pierwsza z serii "Małe katastrofy".
Historia rodzinna, w którą wpisany jest problem głównej bohaterki - Frani, której trudno zaakceptować konieczność noszenia okularów. Choć dziewczynka ma świadomość, że zdecydowanie lepiej widzi w okularach i łatwiej w nich rysować nie chce ich zakładać. Przyczyną tej niechęci jest zachowanie kolegi z przedszkola, Wiktora, który naśmiewa się z niej i przezywa ją w wymyślny sposób związany z okularami.
Frania miała na tyle dość dokuczania Wiktora, że na samo wspomnienie o konieczności wyjścia do przedszkola buntowała się.
Traf chciał, że któregoś dnia w domu tata nie mógł znaleźć okularów. W poszukiwania zaangażowała się cała rodzina. Awantura, zamieszanie, sporo się działo. Ale za to kiedy się odnalazły, Frania dowiedziała się ważnej rzeczy od taty, którą wykorzystała w przedszkolu w "starciu słownym" z Wiktorem. Skończyły się jej kłopoty z kolegą.
Ciekawa i pouczająco-wspierająca historia. Może stanowić wsparcie przy dyskusji z dzieckiem na temat podobnych problemów.
Książka ma ciekawą grafikę i ilustracje. Polecam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)