Książki to dla mnie marzenia, źródło wiedzy, pasja i moc. Książki to oczekiwanie na niewiadomą, na tajemnicę, na romans bez pokuty. Wierne, dostępne i otwarte na nowe doznania. To uzależnienie, bez skutków ubocznych, zbędnych emocji i pretensji. Książki to dla mnie ciągle napełniające się źródło, nie wysychające, wystarczy tylko chcieć czerpać, a na razie mam ogromną ochotę.......
Szukaj na tym blogu
sobota, 24 lutego 2018
Zabić głodem. Sowieckie ludobójstwo na Ukrainie - Miron Dolot
Około 7 mln mieszkańców ma np. Bułgaria, 6 mln mieszkańców jest w Libanie, 5,5 mln ludzi mieszka w Słowacji.
To są realne kraje i liczby.
Według różnych źródeł na Ukrainie podczas wielkiego planu kolektywizacji umarło z głodu między 5-7 mln mieszkańców. To liczba niewyobrażalna, unicestwiono 1 kraj i nikt za to nie wziął odpowiedzialności. Ci ludzie zginęli w potworny sposób - zagłodzono ich - proceduralnie, umierali na oczach najbliższych.
Z powodu chorych urojeń jednostek zginęły miliony ludzi. To było systemowe, absurdalnie okrutne niszczenie drugiego człowieka. Opisy w książce Mirona Dolot'a i tak nie oddały całości potworności jakie działy się na Ukrainie podczas masowego zagładzania. Autor starał się ochronić czytelnika przed najstraszliwszymi potwornościami. Stalin rozpętał masakryczną machinę, która siała śmierć i upodlenie człowieka, bo chciał zlikwidować zapędy Ukraińców do niepodległości. Chciał silnej armii aby rządzić żelazną ręką i rozprzestrzeniać swoją władzę na inne narody, niemniej wojsko trzeba było wyżywić. Chłopi, zwłaszcza ukraińscy uznani zostali za bogaczy, którzy mieli wesprzeć rząd bolszewicki w jego planach. Mieli pod dostatkiem zboża, mięsa i innych płodów rolnych. Mieli jednak też swoje przywary, które blokowały żądania Moskwy. Chłopi ukraińscy szanowali i pielęgnowali swoje umiłowanie do rodziny, tradycji i ziemi i nie chcieli narzuconych brutalnie pomysłów. Za swoją nieugiętość zostali straszliwie ukarani.
Metody jakimi władza radziecka ubezwłasnowalniała rolników były tyle samo kuriozalne co straszne. O tym trzeba przeczytać, bo trudno opisać całą spiralę wymyślnych metod, działań i zmasowanych aktów znęcania się oraz dramatycznych scenariuszy manipulacji. Przeplatające się ze sobą absurdy, zastraszenia, fantasmagoryczne i oderwane od rzeczywistości opowieści propagandowe były codziennością. Nieustająca indoktrynacja, nie dająca pracować, odpoczywać, spać, żyć z rodziną zamieszkała na wsiach na stałe. Zniszczenie wartości, wiary, złamanie ducha sprawiedliwości, szacunku dla ziemi i ludzi stało się normą. Ludzie najpierw zirytowani i zbuntowani, potem zastraszeni i ogłupiani ze zmęczenia poddawali się. Nie mieli siły walczyć z chorym, ale brutalnie silnym systemem.
Sam autor pisze o tym tak: "Kiedy teraz myślę o tamtych wydarzeniach, wydaje mi się, że żyłem w świecie rodem z chorych fantazji.Wszystko, co wtedy widziałem i czego doświadczyłem, a co teraz opisuję, wydaje się nie realne ze względu na swoje niewypowiedziane, przerażające okrucieństwo. Po prostu nie sposób powiązać tego wszystkiego z prawdziwym życiem w normalnym ludzkim społeczeństwie."( str. 160).
Mimo, że rolnicy byli ograbiani z coraz większej ilości zboża i innych dóbr, mimo, że umierali z głodu, wyznaczeni przez partię przedstawiciele zabierali im ostatnie resztki, wydzierali wszystko co miało wartość. Jeśli znajdowali tylko zwłoki to kontynuowali przeszukiwanie, byli nie zrażeni w przeobrażaniu prywatnych dóbr we "własność socjalistyczną".
Zabrano pszenicę, zabrano zwierzęta rolne, zabrano sprzęt do zmielenia innych zbóż (gryka), pilnowano, czy z kominów unosi się dym, bo to oznaczało gotowanie. Zamknięto sklepy, zakazano handlu żywnością i innymi artykułami konsumpcyjnymi. Wprowadzono wewnętrzne paszporty dla zamieszkujących w miastach aby rolnicy nie emigrowali doń w celu znalezienia zarobku lub jedzenia. Pozamykano wszelkie drogi do życia.
Ludzie pozbawieni wszystkiego po prostu umierali, zabijali współczłonków rodzin i siebie, zjadali pobratymców, wariowali. Wymierały domy, wioski i miasteczka, trupy leżały wszędzie, zobojętnienie na drugiego człowieka było normalnością. W takich warunkach nie dało się żyć, ale przecież Ci ludzie krzyczeli, ale nikt nie słyszał albo nie chciał słyszeć ich wołania o pomoc.
Autor pokazał, że zrobiono wszystko, aby zabić Ukraińców, ukarać za dążenia do niepodległości i prawie się udało, ale Ci którzy przetrwali jakoś podnieśli z kolan swój kraj.
To straszna opowieść, wstrząsająca i nie dająca o sobie zapomnieć. Niestety mój smutek pogłębia dodatkowo fakt, że nikt za to nie odpowiedział i nikt tym ludziom życia nie zwrócił. Ta potworność przeminęła przysypana popiołem czasu, wyparta, niepojęta, nie do odwrócenia.
To człowiek człowiekowi zgotował takie piekło, nie pierwsze i nie ostatnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)