Szukaj na tym blogu

środa, 16 maja 2018

Czy to jest człowiek - Primo Levi


Ostatnio czytam kilka książek z tego samego obszaru czasowego i tematycznego. Choć różni autorzy to bohaterowie uzupełniają się w opowieściach, historiach i doświadczeniach. Może główne przesłania mają inny wydźwięk, ale główny motyw pozostaje ten sam. Dylematy, zdarzenia, pytania bywają podobne, bo problem toczy się w tym samym kręgu tematycznym - II Wojna Światowa, bo o niej mowa, zmieniła życie tysiącom, nawet milionom ludzi, jedni wyszli z tej wojny z "zyskiem", inni obolali, jeszcze inni mocno poturbowani na duszy lub ciele. Tak wielu stało się ofiarami w taki czy inny sposób, tak wielu zostało zgładzonych, zwłaszcza kobiety, dzieci i starcy. To straszne, bolesne i nie do pomyślenia, a jednak to się stało, to wydarzenie miało miejsce, a najgorsze, że nie była nauczką dla przyszłych pokoleń.

"Jeżeli potępieni nie mają historii, a droga wiodąca do zagłady jest jedna i szeroka, dróg prowadzących do ocalenia jest wiele, są strome i nieprzewidziane". (str 127)

To kolejna książka z "obszaru" II Wojny Światowej. To książka niezwykła, bo napisana przez  świadka i uczestnika wydarzeń w Auschwitz. Primo Levi jako pierwszy obwieścił innym ludziom, co stało się w obozie zagłady. Chciał uwypuklić to co było ważne, co miało znaczenie, jak dawano sobie radę z podstawowymi potrzebami, czy i w jakich przypadkach człowiek był człowiekiem. Co znaczyło człowieczeństwo w totalnym upodleniu i "niebycie".
Autor opisuje swoją historię pobytu  w obozie w Auschwitz, od chwili wyjazdu z Włoch do opuszczenia go po ucieczce Hitlerowców. Levi w sposób niezwykle precyzyjny opisuje swoje życie obozowe. Z drobiazgowością przytacza każdą czynność, rzecz, zadanie, wygląd i działanie. Jego opisy są tak dokładne, że przenikają czytelnika, dotykają do żywego, pozwalają wejrzeć w zakamarki ciała, w ból i cierpienie każdego dnia pobytu w tym potwornym miejscu. Jego umiejętność formułowania tej opowieści, nadzwyczajna pamięć i siła pozwoliły mu na napisanie świadectwa niezwykłej formy. Opisuje swoje życie obozowe tak obrazowo, że aż oddaje klimat, kiedy pisze o zimnie to ono przenika, kiedy pisze o głodzie to boli żołądek, kiedy pisze o smrodzie to chce się zwymiotować, kiedy pisze o obtartych stopach, to bolą faktycznie, itd. Niezwykłe opisy strasznych wydarzeń wdzierają się w duszę i pamięć.

Autor zajął się pytaniami filozoficznymi o człowieczeństwo w obozie. Doszukiwał się go w różnych sytuacjach w tych mniejszych i większego kalibru.
Na stronie 30 opisał jednak bardzo obrazowo początek odczłowieczenia: - "W jednym momencie w przypływie proroczej niemal intuicji objawiła nam się rzeczywistość: zeszliśmy na dno. Niżej już zejść nie można, nędzniejsze bytowanie ludzkie nie istnieje, jest nie do pomyślenia. Nie mamy już nic swojego: zabrano nam ubrania, buty, nawet włosy; jeżeli coś powiemy, nie będą nas słuchali, a gdyby nawet słuchali, nie zrozumieliby nas. Odbiorą nam też i imię (...)." Tak upodleni ludzie staną się Aresztowanymi z numerami, które będą ich stygmatami do końca ich dni. Staną się "Kazett, rodzajem nijakim w liczbie pojedynczej". (str 174). Jeśli człowiekowi odbiera się wszystko co miał, staje się "pustym, zdolnym jedynie do cierpienia i zaspokajania podstawowych potrzeb; zapomni o godności i o rozsądku, bo ten kto straci wszystko, może łatwo zatracić samego siebie". (str 31) Może stać się czymś odczłowieczonym, wpisującym się w ideę "Obozu zagłady".
Niemniej przewija się też ważność słowa "godność", aby w tym upodleniu i odczłowieczeniu pozostać przy życiu, przetrwać dla przyszłego pokolenia. Trzeba robić choć drobne rzeczy, które choć w małym kształcie, ale pozwalają czuć się jeszcze trochę "kimś". Szukanie nadziei w maleńkich znakach, odkrywanie szczęścia w każdym pozytywnym przejawie.
Czasami nie myślenie o różnych strasznych sprawach, zdarzeniach, faktach dawało wytchnienie i choć chwilową nadzieję. -"Walka z głodem, zimnem i pracą zostawia mało czasu na myślenie, nawet jeśli chodzi o myślenie o selekcji."
Przekazuje, że zmiana miejsca pobyt np. na Ka-Be (szpital obozowy) wyzwalało jakiś rodzaj bycia człowiekiem, pobudzało ludzkie odruchy, wspomnienia, nadzieje. Chociaż, z drugiej strony, czy warto marzyć w tej nicości, może wszyscy, których dotknęła stygmatyzacja obozowa powinni zginąć w nim i nie zanosić tej prawdy w ten dawno temu zostawiony świat?
 
"Zjedz swój chleb, a jeżeli ci się uda, to i chleb swego sąsiada". (str 230)
Primo Levi pokazuje, jak różne rzeczy mają istotne znaczenie w zależności od miejsca pobytu/położenia. W obozie ogromnie ważne były buty: -"I niech ktoś nie sądzi, że buty w życiu obozowym są drugorzędnym szczegółem. Śmierć zaczyna się od butów: one dla większości z nas stały się prawdziwymi narzędziami tortur, gdy po wielogodzinnym marszu powodowały rany, które w nieuchronny sposób prowadziły do zakażenia." (str 42) Chore nogi prowadziły do kolejnych komplikacji życia i zagrożenia śmiercią lub szybką eliminacją. Zdrowe nogi chroniły, dawały pracę, jedzenie i nadzieję.
Problemy egzystencjalne ciągle powracają tylko zmieniają się ich cele. Raz jest to wiara i siła, innym razem przeżycie za wszelką cenę, zawsze jedzenie, picie, zimno lub gorąco. Wszystko to co odczuwa się w obozie, jest inne niż poza nim, poczynając od zimna i głodu, które znajdują się na przeciwnych krańcach w zależności od miejsca przebywania. Pory roku też mają różne znaczenie. Kiedy padał zbyt długo deszcz wszystko było obezwładniająco mokre, a jeśli do tego dochodziło zimno, brak możliwości wysuszenia ubrania, umycia się, ogrzania ludzie cierpieli jeszcze bardziej. Opisuje absurdyzm "zasad i norm" w obozie, podłość kapo, ale i rzadkie "przyjaźnie". Martwiły go selekcje, które skracały życie ludziom, bedących w dobrym stanie fizycznym, a przedłużały tym, którzy i tak nie mieli szans na przetrwanie. Opisuje tych uprzywilejowanych, przebiegłych i radzących sobie, przyzwyczajonych, pogodzonych i wiecznych "ofiar losu", z którymi lepiej nie zadawać się, bo są skazani na stracenie.

Autor pokazuje też obóz jako miejsce do codziennych zmagań, organizacji stałych spraw i niezbędnych rzeczy. Choć mieszkało w nich tysiące osób w różnych stadiach odczłowieczenia, to przecież żyjąc fizycznie potrzebowali choćby rzeczy codziennego użytku a aby je zdobyć trzeba było sprytu, umiejętności handlowych lub przestępczych aby je posiąść na własność. Należało zdobyć łyżkę, nóż, jak najlepsze buty, koszulę, igłę, nitkę, sznurek. W cenie były oczywiście inne rzeczy dające się wymienić na te potrzebne właśnie komuś. Istniały "giełdy", kwitła pomysłowość, kreatywność, wynalazczość. Walutą był chleb, za który można było zdobyć większość rzeczy.

Levi doszukiwał się człowieka we wszystkim. Opisał szczegółowo powolne powracanie do człowieczeństwa w ostatnich tygodniach przed wyzwoleniem obozu. Te powolne stadia i zmiany zachodzące w ludziach, którzy zdobywali się na zwykłe odruchy, gesty i zachowania. Powrót do świadomości społecznej, zbiorowej odpowiedzialności, potrzeby pomocy, współdzielenia niedoli, współczucia i współodczuwania. Dzielenie się emocjami, oczekiwanie na coś lepszego, na powrót do domu? Ciche wzmacnianie się nadzieją i marzeniem o opuszczeniu tego okropnego miejsca.

To książka, która zasługuje na przeczytanie i kontemplację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)