Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 12 listopada 2018

Jezioro Łabędzie - Balet


Po kilku latach przerwy powróciłam na łono Teatru Wielkiego Opery Narodowej. Wybrałam się na balet i to od razu na Jezioro Łabędzie, zupełnie niezwykłe, bo w nowej choreografii Krzysztofa Pastora. Dyrektor Opery Narodowej osadził bajkę o łabędziach w konkretnym kontekście historycznym i to jeszcze z polskim motywem. Otóż twórca oparł swoją wersję na historii trójkąta miłosnego carewicza Mikołaja, ostatniego cara Rosji.
Mikołaj zapałał młodzieńczą miłością do heskiej księżniczki Alix, z wzajemnością, jednak car Aleksander III nie zgadzał się na ten związek. Odesłano księżniczkę, zaś zrozpaczonemu księciu "przedstawiono" piękną tancerkę Matyldę Krzesińską.
 Alix jako Odetta przewija się w jego snach, zaś Matylda jak Odylia towarzyszy carewiczowi w życiu codziennym, jest jego oficjalną metresą. Jak skończyły się te perypetie można poczytać lub obejrzeć, albo pójść na przedstawienie, bo warto.
Balet jest napełniony tancerzami, którzy dzięki umiejętnie rozbudowanym scenom mogli zaprezentować się w szerokim składzie. Świetnie przygotowani są ozdobą baletu i potwierdzają wysoką formę całego zespołu Baletu Narodowego. 

Znawcy baletu zapewne znajdą w nim niedociągnięcia albo przedłużenia, dla mnie to była uczta dla oczu i uszu, balsam dla duszy. Piękna muzyka, zrozumiałe sceny, cudowne tańce i miłosne perypetie nie pozwalały się nudzić. Dla mnie balet jest najważniejszą ze sztuk, a ten spektakl jednym z cudowniejszych doświadczeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)