Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 29 lipca 2024

Nasze ciała, ich pole bitwy. Co wojna robi kobietom - Christina Lamb

 

Irak, Nigeria, Bangladesz, Ruanda, Sarajewo, Buenos Aires, Demokratyczna Republika Kongo, Mali, Peru, Chile, Czad, Kosowo, Ukraina co łączy te miejsca? Otóż w każdym z nich toczyła się lub trwa wojna lub konflikt zbrojny, podczas których giną żołnierze, a cywile, szczególnie kobiety i dzieci, cierpią okrutne niegodziwości. Wojna wywoływana przez mężczyzn w jakiś perfidny sposób odbija się na kobietach, stają się ich łupami wojennymi, rezerwuarem na zgromadzoną złość i agresję. Choć nie wywołują wojen, to zbierają okrutne ich żniwo, choć nie zabijają i nie gwałcą to giną i są gwałcone, często w tak bestialski sposób, że nawet trudno się zastanawiać skąd takie zło się wzięło! O tym bestialstwie nie piszą w książkach, podręcznikach, uczymy się tylko dat, nazwisk zdobywców, ilu dzielnych żołnierzy walczyło czy zginęło, a o tej drugiej części wojny, z drugiego frontu, o tej dojmująco okrutnej i złej, nikt nie pisze i nie karze się uczyć, można pytać, albo wykrzyczeć głośne DLACZEGO!?

"Gwałt jest wojennym orężem w tym samym stopniu co maczeta, pałka czy kałasznikow. W ciągu kilkudziesięciu lat grupy fanatyków religijnych i etnicznych szowinistów od Bośni po Rwandę, od Iraku po Nigerię, od Kolumbii po Republikę Środkowoafrykańską stosowały gwałt jako celową strategię, niemal broń masowego rażenia, nie tylko po to, by niszczyć godność i terroryzować społeczności, ale także aby wyeliminować tych, których uważają za etnicznych wrogów albo niewiernych." (str. 20) 

Wojna wywołana przez mężczyzn niszczy domy rodziny, społeczności i pojedyncze osoby, kobiety, dzieci. Domy czasami zostaną odbudowane, społeczności różnie, bo jednostki nawet jeśli przeżyją będą nosiły widome lub ukryte znaki. Kobiety na wojnie cierpią po wielokroć, kiedy na ich oczach zabija się ich bliskich, zwłaszcza dzieci, kiedy gwałci się je lub niewoli, a kiedy jednak przeżyją to nierzadko lokalna społeczność odrzuca je, jako te splugawione, które poddały się wrogom, dały się wykorzystać! Zawsze "obrywają" odłamkami wojennej zawieruchy.

Christina Lamb przez lata zbierała opowieści kobiet, które ucierpiały podczas działań wojennych lub konfliktów zbrojnych w ich kraju. W swojej książce opisała to co wojna robi kobietom to jak odbiera im życie, godność, zdrowie, dzieci i wszystko co wartościowe dla nich. Ta książka zawiera zapewne tylko skrawek tego co ludzie robią innym ludziom podczas wojny, napaści czy eksterminacji jakiejś nacji. Niemniej to co opisała jest wystarczająco mocne, żeby zapłakać, krzyknąć z bólu. Ogrom bestialstwa stosowanego przez mężczyzn podczas toczonych wojen jest nie do pojęcia. Czytając można odnieść wrażenie, że człowiek kierowany nienawiścią, żądzą był i jest zdolny do wszystkiego. Wojna uwalnia demony zła, pokłady okrucieństwa, które podczas pokoju być może, albo zapewne, nie pojawiłyby się, niestety wojna daje przyzwolenie na wszystko. I choć czasami niektóre zbrodnie mogą wydać się niewiarygodne, to niestety miały miejsce i cały czas się dzieją. 

Autorka podjęła się ogromnego trudu pokazania wojny i jej skutków wieloaspektowo, dlatego oprócz ofiar - kobiet, opisuje też mężczyzn, którzy wspierali pokrzywdzone, np. w Syrii pszczelarz, a w Kongo lekarz, przypomina, że oni także zostają ofiarami dotkliwych gwałtów. Niestety gwałt jest jednak domeną mężczyzn, co widoczne jest i bez wojny. Przyczyną jest dominacja jednej płci nad drugą, przyzwolenie, brak wsparcia i zrozumienia dla słabszych, nierówność społeczna i ekonomiczna na co dzień.

Autorka w przedmowie zacytowała fragment książki Susan Brownmiller "Wbrew naszej woli": "Uświadomienie sobie przez mężczyznę, że jego genitalia mogą służyć za budzącą postrach broń, trzeba zaliczyć do najważniejszych odkryć prehistorycznych, obok wykorzystania ognia i pierwszego prymitywnego kamiennego topora."  Dopiero w 1998 roku po krwawej wojnie w Bośni zapadł pierwszy wyrok skazujący za gwałt, ale musiało minąć kolejne dziesięć lat, żeby Rada Bezpieczeństwa ONZ jednogłośnie przyjęła rezolucję 1820 w sprawie przemocy seksualnej w konfliktach zbrojnych, w której ogłoszono gwałt i inne dopuszczenie się przemocy na tle seksualnym "za zbrodnie wojenną, zbrodnie przeciwko ludzkości lub konstytutywny element ludobójstwa." Niestety do chwili oddania tej książki do druku żaden wyrok nie zapadł w oparciu o zapis tej rezolucji. Kobiety dalej są traktowane jako łupy wojenne, dosłownie jako część pola bitwy. To ogromnie ważny dokument.

sobota, 27 lipca 2024

Głodne. Reportaże o (nie)jedzeniu - Klaudia Stabach

 

Ważny reportaż o bardzo poważnym problemie jakim są zaburzenia odżywiania, nie tylko tych najpopularniejszych jak anoreksja czy bulimia, ale także ortoreksja oraz kompulsywne objadanie się. Autorka przypomina, że problem tych zaburzeń psychicznych nie zniknął, wręcz znalazł swoje nisze, osiadł w ciasnych uliczkach internetu, skrył się pod infantylnymi nazwami i dalej niszczy zdrowie i życie wielu osób, zwłaszcza kobiet.

Kiedy ja byłam nastolatką problem istniał, a wywołany był przez zbyt wychudzone modelki z wybiegów, dzisiaj to już bardziej skomplikowana materia, bo mamy znacznie większe możliwości medialne, więc i jego oblicza przyczyn i skutków przybierają inne rozmiary i wymiary.

Klaudia Stelmach przybliża nam współczesne zjawisko zaburzeń odżywiania na kilku osobach, zwłaszcza kobietach, ale jest też przypadek mężczyzny. Autorka przeplata opowieści chorych z wywiadami ze specjalistami, a także członkami rodzin chorych, niestety ich opowieści nie napawają optymizmem.

Zdecydowanie potrzebny i wartościowy reportaż, pokazujący szeroki aspekt problemu, jego złożoność i ciągle czające się niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia przez chore osoby. Problem niestety jest, ale zbyt mało się o nim mówi, bo... właśnie, dlaczego nie ma go w poważnej debacie? W dobie internetu, social mediów, w których co rusz można natknąć się na całą masę bezwartościowych rzeczy, czasem szkodliwych, podłych, czy wręcz okrutnych, szkoda jest miejsca na tak ważne problemy. Nie ma specjalistów, którzy mogliby się tym zająć, a może jest to temat za mało medialny? Warto przeczytać, otworzyć oczy.

Dobre kobiety z Chin. Głosy z ukrycia - Xue Xinran

 

Ta jest książka już od kilku lat spoczywa na półkach bibliotecznych, zatem historie są na obecne czasy dość odległe, niemniej warto przeczytać, bo ukazuje życie kobiet w różnych okresach Chin, od rewolucji kulturalnej, poprzez kolejne lata, a skończywszy na dziewięćdziesiątych. Autorka pracująca jako spikerka radiowa dostała pozwolenie na prowadzenie audycji o kobietach chińskich, co było swoistym novum w mediach w tym kraju. Jej program okazał się sukcesem, ale czasami był to sukces kłopotliwy politycznie, a także wymagał poświęcenia czasu i emocji. Autorka dociekała wielu niesprawiedliwości względem kobiet, ale nie wszystkie mogła poruszać na antenie ze względu na specyfikę swojego kraju. Niemniej próbowała przemycać niektóre w jakiś zawoalowany  sposób, aby choć trochę wesprzeć pewne grupy kobiet, sprawy, trudności, itp.

Książka napisana nieco archaicznym językiem, czasami "słodko-pudrowym", z bardzo różnymi opowieściami, o nierównym poziomie. Niemniej historie były ciekawe, bo ukazywały coś niezbyt znanego i bardzo poruszającego, niektóre historie nawet wstrząsały. Wszystkie dotyczyły losów kobiet w ówczesnych Chinach, patriarchalnym świecie, w którym kobieta miała jasno określoną rolę społeczną, służyła do konkretnych zadań, celów, a czasami wręcz do prostego używania, jak sprzęt zaspokajający konkretne funkcje. Tak było, ale warto byłoby przeczytać współczesny odpowiednik, aby przekonać się czy i jak kultura i traktowanie kobiet zmieniły się w Chinach na przestrzenie ostatnich dwudziestu lat.

Alchemia. Powieść biograficzna o Marii Skłodowskiej-Curie - Katarzyna Zyskowska

 

Kolejna uczta czytelnicza od Katarzyny Zyskowskiej już za mną. W nowej powieści biograficznej o Marii Skłodowskiej-Curie autorka pokazuje czytelnikom czysto ludzką, bardzo kobiecą odsłonę najsłynniejszej naukowczyni, Polki, noblistki. Jak to u tej autorki bywa i tym razem mamy dwie czasowe płaszczyzny i dwa ważne, tym razem uczuciowe momenty życia Marii. Najpierw rok 1886, kiedy to Maria jako nastoletnia guwernantka zamieszkuje we dworze w Szczukach u "szanownych państwa" Żórawskich i zakochuje się z wzajemnością w ich najstarszym synu. Druga historia dzieje się w 1911 roku kiedy to wyciągnięty zostaje na światło dzienne romans z Paulem Langevinem, mężczyzną żonatym i ojcem dzieci. To też rok przyznania jej drugiego, już samodzielnego Nobla.

Katarzyna Zyskowska potrafiła nakreślić bardzo wyrazistą postać głównej bohaterki, ubrać ją w emocje, nadać jej kobiecych kształtów i uczuć. Pokazała kobietę z krwi i kości, a nie nadobną, poważną naukowczynię, która poświęciła się tylko i wyłącznie odkryciom naukowym. Pokazała relacje noblistki z córkami w tym trudnym dla niej czasie, przedstawiła jej najbliższe otoczenie i ogrom wsparcia jaki otrzymała od rodziny i przyjaciół. 

W mojej opinii stworzona przez autorkę historia aż huczy od plotek, drga emocjami i pulsuje uczuciami. Alchemia jest wyczuwalna przez kartki, bije od niej prawdziwe życie, dlatego czyta się ją wspaniale i trudno o niej zapomnieć.

piątek, 26 lipca 2024

Trudna sztuka latania - Martyna Jakubowicz

 

Koncept tej książki powstał w pandemii, kiedy to autorka zaczęła przeglądać albumy, pudła z pamiątkami i zastanawiać się nad losami swojej rodziny, które to  były trudne, bolesne, a czasem wręcz traumatyczne.

"Trudna sztuka latania" to w moim odczuciu jakiś rodzaj terapii, spojrzenie na siebie z boku i potrzeba zrozumienia, dlaczego było tak a nie inaczej. Autorka nazywana przez ojca wróblem, choć żywa, szybka, nieco hałaśliwa w dzieciństwie, w środku była pełna lęku, niepokoju buntu, a może nawet przerażenia. Jej dzieciństwo było niestabilne, niezrozumiałe, zimne i samotne. Rodzice uciekali od siebie wzajemnie, uciekali też od dzieci, mieli zamknięte przed dziećmi oddzielne "królestwa". Dzieci nie dostały ciepła, czułości i bliskości, nie usłyszeli słowa kocham, być może dlatego, że sami nie poznali jego znaczenia. W książce autorka mierzy się z losami swoich przodków, którzy musieli się zmagać z wojną i jej bestialstwem, ucieczką, przesiedleniem, śmierciami bliskich, strachem i niepewnością. Te lęki przejęła autorka w DNA, choć podjęte wysiłki z biegiem czasu przynosiły ulgę, ale z efektami cały czas się zmaga. "Wojna to największy destruktor ludzkich umysłów i serc. Nie ma nic bardziej okrutnego, szkodliwego i tragicznego, a traumy wojenne sieją głębokie cierpienie na co najmniej trzy pokolenia do przodu. (...) Wojna zawsze budzi we mnie wstręt i potwierdza, że część ludzkiego umysłu pozostała prymitywna. Kochający wojnę mają chore dusze, a ich serca pozbawione są empatii." (str. 58) Wojny niszczą, upadlają, depczą życie innym. To zniszczenie zwłaszcza duchowe i emocjonalne przechodzi dalej na kolejne pokolenia, które też niszczą siebie i innych wokół. "Kiedy Tadeusz wraca z pracy, zgrzyt kluczy w zamku zawsze wywołuje lęk. Kulę się w sobie. Czekam." (str.199) Ojciec bił dzieci, wprowadził nawet zeszyt przewinień i kar, można by zapytać dlaczego, co inteligentnemu człowiekowi "załatwiało" lanie dzieci, które potrzebowały jego ciepła i opieki, a nie kar cielesnych. Czyżby jego traumy były aż tak ogromne, żeby przelewać je na swoje potomstwo? W chwilach kiedy mała Martynka potrzebowała opieki, czasami umiał zdobyć się na jej doglądanie, nawet współczuć, ale cóż to było przy tylu razach i krzykach, upokorzeniach małej istoty, która już nie umiała zaufać. "Skrzydełka się połamały i potem trudno było oderwać się motylkowi od ziemi. Musiał uczyć się od nowa trudnej sztuki latania. Muszę Ci to powiedzieć: wstydź się, tato! Wstydź! Tak zwyczajnie i po prostu jestem zła, że takie rzeczy wypisujesz." (str. 201) Matka zdezerterowała, zaszyła się w swoim małym królestwie, w bibliotece uniwersyteckiej, wracała do domu najpóźniej jak się dało, nie miała serca do opieki nad dziećmi, miała je dlatego, bo tak wypadało, ale to praca była dla niej najważniejsza i spokój, którego w domu nie było.

Autorka wybaczyła rodzicom to smutne dzieciństwo, ale było jej trudno, zwłaszcza, że sama była młodą, samotną matką i nie było jej łatwo pogodzić wiele ról. Dała radę, chociaż to wszystko bardzo odbiło się na jej zdrowiu.

To była poruszająca lektura, bo Martyna Jakubowicz bardzo szczerze, choć bez rozdzierania szat i oskarżania rodziców, pokazuje jak trudno się żyje w rodzinie i jakie obciążenia przekazują rodzice swoim dzieciom. Pokazała trudności swojej rodziny od pradziadków, aby jeszcze bardziej uwypuklić jak niesiemy ten ciężki bagaż trudnych doświadczeń przez kolejne pokolenia. Niemniej starała się zrozumień i przebaczyć.

środa, 17 lipca 2024

Spaleni w ogniu - Jaume Cabre

 

Ta książka ma piękną okładkę, która wprowadza w ciekawy początek, miejscami intrygujący i zagadkowy. Oto mały chłopiec Ismael zostaje opuszczony przez matkę i pozostawiony pod opieką toksycznego ojca, który gnębi syna psychicznie i fizycznie. Mimo nie sprzyjających warunków emocjonalnych i socjalnych chłopiec dorasta i spełnia swoje marzenia o ukończeniu edukacji, dostaje pracę, poznaje dziewczynę, zaczyna zakochiwać się, itd. Dziewczyna jest tajemnicza, nie chce zaprosić go do swojego mieszkania, usprawiedliwiając to trudnymi i jeszcze świeżymi traumami. Zaciekawiona tym wstępem w pewnym momencie wpadłam jednak w jakąś spiralę dziwnych historii i zdarzeń w życiu Ismaela, gdzie surrealizm bawił się z onirycznością w chowanego. Sploty losów Ismaela w różnych miejscach przeplatają się z losami młodego dzika, który toczy ze sobą monolog filozoficzny. Ucieczki, obcy ludzie, przypominanie, zapominanie, lęk, rozważania co warto, a czego nie warto powiedzieć, przed kim odkryć siebie, komu zaufać?

A może to jednak jest opowieść na miarę obecnych czasów, gdzie realizm miesza się ze światem wirtualnym, gdzie człowiek gubi wątki, ma omamy, boi się do końca nie rozumiejąc czego. Może te pourywane historie to już nasza codzienność, ale jesteśmy tak mocno wkręceni w wir światów realno-wirtualnych, że tracimy poczucie bycia w jakimś określonym miejscu? 

Niemniej to nie była łatwa historia do przyswojenia, ale czy wszystko musi być oczywiste i podane prosto na tacy? Okładka niezmiennie zachwyca.

wtorek, 16 lipca 2024

Mistrzynie kamuflażu. Jak piją Polki - Magda Omilianowicz

 

Wstyd to leitmotive w tej książce, spina wszystkie rozdziały, towarzyszy wielu wypowiedziom. 

Autorka w tej niewielkiej książce pokazała różne oblicza alkoholizmu wśród kobiet w Polsce. Udało jej się przeprowadzić rozmowy ze specjalistkami, które podzieliły się wynikami badań, obserwacjami z wieloletniego doświadczenia pracy z uzależnionymi od alkoholu, zmianami w nawykach i przekroju społecznym pijących. Jedna ze specjalistek zauważyła, że przez czterdzieści lat pracy z alkoholiczkami zmienił się profil pacjentek ośrodka, kiedyś kobiety stanowiły około 10 procent, zaś obecnie stanowią trzydzieści procent, dawniej to były kobiety w okolicach pięćdziesiątki i starsze, zniszczone wieloletnim piciem, obecnie to dwudziesto- i trzydziestolatki, które przychodzą z pełnoobjawowym uzależnieniem. Według specjalistek kobiety też uzależniają się inaczej, ze względu na swoja konstrukcję psychoorganiczną. "Kobiety maja układ hormonalny, który czyni z nich instrument bardzo skomplikowany, a alkohol tylko rozstraja ta gospodarkę. Mężczyźni są prostsi - w budowie, w niuansach biologicznego funkcjonowania." (str. 36)

Rozmawia z kobietami, które wpadły w spiralę uzależnienia, wysłuchuje powodów picia, których było wiele jak wiele było rozmówczyń. Prezentuje ich ścieżki balansowania po cienkiej linie, wielość dróg żeby wyjść na prostą, albo ilości i jakości podjętych prób, żeby podźwignąć się z nałogu, mnogość zniszczonych relacji, związków, zmarnowanych dzieciństw. Autorka pokazała też różnice między pijącymi kobietami a mężczyznami, a także jakie szkody w rodzinie czyni picie kobiet. Chcąc pokazać różne punkty widzenia rozmawiała z alkoholiczkami, ale też z dzieckiem alkoholiczki, matką, mężem i z osobami które są DDA. I choć książka nie jest dużych rozmiarów dostajemy spory przekrój problemu i co ważne widzianego współcześnie.

Autorka pyta też o szerszy kontekst problemu: "- A czy wzrost dostępności alkoholu, który można dziś kupić za rogiem o każdej porze, i to w niskiej cenie, wpływa na to, że łatwiej się uzależnić? - To jest oczywiste. Badania rynku i doświadczenia innych krajów wskazują, że im mniejsza dostępność, tym mniejsze spożycie alkoholu." (str. 52) Zapewne dla uzależnionego, czyli zdesperowanego alkoholika sposoby zawsze się znajdą, ale i tak dostęp nie jest taki oczywisty. Ciekawą obserwację ośrodki zanotowały po wprowadzeniu tzw. 500+, po którym ilość kobiet kierowana na leczenie do ośrodków zmalała, ze względu na niepojawianie się ich w MOPS-ach po zapomogi. Nie są widziane przez urzędników systemu wsparcia i spadła ilość podejmowanych interwencji. Stały dopływ gotówki schował kobiety uzależnione za "parawan", ale problem został i nieszczęśliwe dzieciństwa również. Oczywiście autorka przypomina też o niezmiennej stronie zjawiska alkoholizmu, czyli przyzwolenie społeczne, przymykanie oczu, bagatelizowanie, brak wsparcia, i ten wstyd.

Książka warta przeczytania, bo choć nie wyczerpuje tematu to "odkurza" problem, pokazuje, że jest, może zmienił trochę oblicze i zabarwienie, ale niezmiennie, niezachwianie się trzyma w społeczeństwie.

czwartek, 4 lipca 2024

Nocami krzyczą sarny - Katarzyna Zyskowska

 

Kolejna świetna książka Katarzyny Zyskowskiej już niestety za mną. Niestety, bo historie opisywane przez ta autorkę wciągają mnie bez reszty. Autorka opowiada tak, że trudno przestać słuchać.

W książce Katarzyna Zyskowska stworzyła bohaterki, które mogłyby być naszymi babkami, matkami czy siostrami. Ich historie pełne niesprawiedliwego cierpienia, u każdej z pozoru innego, ale jakby spokrewnionego, bo kobiecego, zadanego przez mężczyzn.

W tej opowieści gros czasu spędzamy w małej wiosce w Górach Sowich, w trzech czasoprzestrzeniach, w których z początku zwykłe i powolne historie przeistaczają się w pęczniejące od zdarzeń mroczne i bolesne wydarzenia. Bohaterki to trzy kobiety, Mareike, Marianna, Maria/Mania połączone niewidzialnymi nićmi losu, doświadczające krzywd od ludzi. Te krzywdy w wydaniu autorki mają różne wymiary: ideologiczny, wiary, zaufania, emocjonalne i wreszcie cielesne. Wtłaczane treści tracą sens w obliczu coraz boleśniejszej i namacalnej straty. Bóg nie nagradza za pokładaną w nim wiarę, jest niemy wobec niesprawiedliwości ludzkiej. Zaufanie to ułuda, która znika wraz z różnymi zbiegami okoliczności. Ból psychiczny i fizyczny przygniata do ziemi, zwala z nóg, odziera z godności. Bohaterki znikają, czy to fizycznie czy w sposób emocjonalny bardziej zawoalowany, kiedy to ciało jest, ale zanikają zmysły, uczucia, emocje.

Bohaterki to symbole traum kobiet różnych czasów i pokoleń, to obrazek cierpień zadanych kobietom przez mężczyzn. Autorka potrafiła stworzyć atmosferę zdarzeń, oddać klimat czasów, odtworzyć krajobrazy i miejsca. Wspaniała lektura.