Po poezję sięgam bardzo rzadko, ale od czasu do czasu sprawdzam swoje możliwości jej odbioru. Tym razem mój wzrok przykuł zbiór wierszy Stanisława Kaliny Jaglarza, "Zajęczy żar", który przeczytałam dwa razy, żeby lepiej przyjąć, zrozumieć, poczuć.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to sposób w jaki wiersze są napisane, czyli bez używania wielkich liter i znaków przestankowych. To były bardzo długie frazy, w których znaczenie miały poszczególne wyrazy, drobne niuanse. Dlatego, żeby poddać się ich płynności potrzebowałam dostrzec pewną ich "melodię". Wiersze jakby płynęły, a ja starałam się za tym nurtem podążać i poddawać się mu.
Wiersze Stanisława Kaliny Jaglarza opowiadają o związkach człowieka z przyrodą, otoczeniem, tym co wokół, w co jesteśmy wpisani jako część większej całości. W tych wierszach czuć zapachy mokrej ziemi, padłej zwierzyny, zbutwiałych drzew, zwiędłych kwiatów, a z drugiej strony wiecznie żywej, powracającej, odradzającej się wraz cyklami natury. I nas jako jednego z elementów, obserwatorów i uczestników.
Piękna okładka, staranne wydanie, nietuzinkowe ilustracje dodają jej uroku i urzekają. Zapewne nie dla wszystkich będzie to ciekawe, ale warto sięgnąć po tomik, żeby wyjść ze strefy komfortu, pojmowania tylko przyswajalnych teksów i poddania się innym nieznanym i trudniejszym wyzwaniom literackim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)