Szukaj na tym blogu

niedziela, 4 września 2016

Pan od seksu - Zbigniew Lew-Starowicz



Zgarnęłam ją jako przerywnik przy czytaniu innej książki.
Czytało mi się ją przyjemnie choć nie była to dla mnie porywająca lektura. Autor napisał ją ładnym językiem z poprawnością, lekkością i delikatnością.
Dlaczego mnie nie porwała? Miałam wrażenie powierzchowności i przesłodzenia.
Jak na autora kilkudziesięciu książek w tym wielu rozchwytywanych, spodziewałam się czegoś bardziej dokładnego. A w swojej autobiografii pan Lew-Starowicz choć poruszył wiele wątków to raczej skrótowo. Dotknął a raczej musnął swoje jakże ciekawe i barwne życie. Człowiek prowadzący takie intensywne życie zawodowe, działający na wielu płaszczyznach i platformach mógł z pewnością napisać bardziej szczegółową książkę o sobie i swoich działaniach.
Pewnie trudno jest rozpisywać się o własnym życiu prywatnym i intymnym (czego nie ma w książce), ale o zawodowym chyba już nie? Czasami miałam wrażenie, że autor tłumaczy się odbiorcom, albo ludziom z którymi miał przyjemność przechodzić przez życie wspólnymi ścieżkami. Czasami wydawało mi się, że bohater książki to trochę nierealna postać: miła, ugodowa, pomocna, delikatna i trochę naiwna. Jest osobą pozytywnie nastawioną do innych i świata.
Niemniej to z tej książki dowiedziałam się, że to człowiek wszechstronny, wielkiej inteligencji i mądrości, wielce oczytany i doskonale wykształcony, z dużym dorobkiem autorskim, z ogromnym doświadczeniem na kilku polach swoich działalności. Rozchwytywany lekarz, terapeuta, biegły sądowy, doradca, wykładowca i badacz. To człowiek, który z racji swojego zawodu a może raczej misji starał się być bezstronny politycznie i obyczajowo.
W zasadzie jego życia i ról jakie sobie przypisał starczyłoby dla kilku osób, może tym bardziej książka wydała mi się lakoniczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)