Z biblioteki.
Książkę można przeczytać, bo autor stara się przybliżyć kraj, o którym wiele się nie mówi, zatem może to być wyprawa poznawcza. Samo zjawisko choć dla mnie wielce intrygujące opisane było przez autora w kategorii domniemywań. Tak naprawdę miałam niedosyt i czułam rozczarowanie, bo poświęcił jej najmniej stron.
Dużo jest relacji z rozmów o zabarwieniu mitologicznym. Zresztą sam autor nazwał rozdziały swojej książki w formie przypuszczeń - "mitów", nie sprawdzonych i snutych bez końca domysłów..
Dużo było religijnych wątków, boskiej ingerencji, mało człowieka i realnej pomocy. Fakt został przysypany i niewyjaśniony, a zwykli obywatele albo cierpią w milczeniu albo tworzą mity i legendy na jego temat.
21 sierpnia 1986 roku w północno-wschodnim Kamerunie w miejscu gwarnym bo, zamieszkałym przez dwa tysiące ludzi nagle zamarło wszelkie życie. Zostały nienaruszone chaty i obejścia, zaś ludzie zalegli bez tchu: kobiety, dzieci i mężczyźni. Zamarł też cały inwentarz. Niemym świadkiem tego tajemniczego wydarzenia pozostały drzewa palmowe.
Autor podczas swojej wyprawy poznawał ludzi różnej profesji i doświadczenia, starał się pozbierać najrozmaitsze teorie i fakty, opowieści i zwyczajne fantasmagorie. Niemniej jego książka pozostawia niedosyt i otwartą przestrzeń do myślenia.
Ta niewątpliwa tragedia nie została wyjaśniona ani przez autora, ani odpowiednie władze, które nonszalancko zbyły zdarzenie i pominęły pamięć o nim. Wydarzenie pozostanie otwarte dla tworzenia dalszych mitów i teorii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)