Szukaj na tym blogu

sobota, 25 listopada 2017

Małe życie - Hanya Yanagihara

Wypożyczona w bibliotece.

To książka, która mnie niestety "zmogła" i po około 200 stronach  nie dałam rady czytać strona po stronie. Nie miałam siły się przepychać i przedzierać przez jej gęste i kolczaste zarośla. To długie "wprowadzenie" zniechęciło mnie do wnikliwej lektury a  pobieżne czytanie dalszych fragmentów utwierdziło mnie w tej niechęci.
Nie chciałam przeżywać traum wymyślonych bohaterów, bo prawdziwych nie brakuje. Nie przemówiło do mnie nazywanie przyjaźnią relacji czasami wręcz toksycznych i zakłamanych. Mocno sztuczny wydawał mi się sposób wyrażania uczuć i emocji przez męskich bohaterów książki. Tajemnice, kruczki, nieszczęścia, a przy tym sukcesy, pieniądze, dostatnie życie i zmanierowanie wydawały mi się zbyt plastikowe i kiczowate. Pozbierane z różnych amerykańskich zaułków albo przestrzeni. Wydumane i przedłużone do granic.
Chcę jednak pogratulować autorce możliwości pisarskich pozwalających jej na stworzenie tak obszernej książki. Niemniej mnie nie wciągnęła i nie przekonała swoimi zabiegami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)