Oczywiście jak to u tego autora jest soczyście, z trafnymi obserwacjami, charakterystycznym humorem i oparami alkoholu. Autor zabiera czytelnika do poślednich barów przydrożnych, miejsc z budowniczymi koszmarkami, wciąga nas w rozmowy z napotkanymi ludźmi o różnistej proweniencji. Pokazuje paradoksy, wyśmiewa, zastanawia się dlaczego inne społeczeństwa umieją dbać o swoje najbliższe otoczenie, jego estetykę, funkcjonalność i wartość, a Polacy zadowalają się dziadostwem, "paciejewem", bylejakością. Generalnie droga, którą podróżuje bohater nie napawa miłymi doznaniami, nie wlewa w duszę optymizmu, obnaża przywary i nonszalancję w podejściu do architektury miast, miasteczek, wsi i drogowej.
Jedzie, a jego droga przybiera coraz czarniejszą, miejscami rozmytą barwę, zaczyna wkręcać w jakieś nieprzyjemne rewiry, obnaża jakąś samo destrukcyjność. "Siódemka" Ziemowita Szczerka to droga do jądra ciemności polskości, to podróż przez narodowe kompleksy, rozdęte ambicje bez planu ich realizacji. To opowieść drogi, która przynosi poczucie obciachu, niekompetencji i niedbałości.
Optymizmu brak, ale to Ziemowit Szczerek właśnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)