Szukaj na tym blogu

czwartek, 26 grudnia 2024

Zaświaty. Opowieści o nieprzemijaniu - Krzysztof Fedorowicz

 

Przeczytałam dość sprawnie, chociaż gubiłam się w wątkach, czasach i bohaterach, nie było mi łatwo odnaleźć się w zasadzkach, które zastawił na mnie autor. Jego bohaterowie to pojawiali się to znikali, by znowu powrócić w czasach współczesnych, tak jak rekordzista 227-latek. To nie jedyne niespodzianki, nie zrozumiałam też opisów erotycznych zbliżeń małżonków, które nie do końca wiem z czym korespondowały i z czym je miałam powiązać. Uwalniając wyobraźnię można było doznać zdziwienia, a bardziej dosadnie uśmiać się z niedorzeczności działań... Swoją drogą opisy erotycznych achów i ochów dotyczyły kobiet, ich wyglądu, doznań z nimi związanych, niemniej w realnym życiu już nie było o nich mowy, były w wizjach, wyobrażeniach, marzeniach, przy spełnianiu zachcianek, ale w codzienności co najwyżej stanowiły rozmyte tło, albo obiekty tortur za obsesje mężczyzn.

Zabrałam się z apetytem za jej czytanie, zwłaszcza zachęcona przez krótkie opinie na okładkach, bo wino, bo polsko-śląsko-niemiecka historia w tle, bo arkana sztuki winiarskiej, i ups... Dostałam opisy różnych męskich historii, tworzących na przestrzeni wieków winnice, nadzorujących zbiory, potem proces fermentacji, butelkowania, przechowywania, sprzedawania. I choć tego oczekiwałam, to jednak miałam wrażenie, że tej kaskadowej opowieści o winiarstwie było najmniej. Najwięcej było kwiecistych skoków w bok, dygresji, "marginesów", przeplatanek, które zamazywały wątek winiarski. Dużo różnych różności, czasem tak zaskakujących, że nawet trudno to ogarnąć. Przeszkadzał mi w tej książce chaos, bo dotyczył nie tylko czasów, wątków, bohaterów, ale też języka i jakby oderwanych od treści zdjęć. Autor używa nader często języka niemieckiego, nie tłumacząc i nie odsyłając do polskich odpowiedników. Wplata pieśni/poezje, czy dziennik, które w mojej opinii tylko komplikują i tak już poplątaną treść.

Co zatem napisać w podsumowaniu? - Szkoda, bo miałam chęć na ciekawą lekturę o polskim winiarstwie, a dostałam szaleństwo formy i przerost formy nad treścią. Gdyby autor skupił się na poprowadzeniu prostych wątków mogłaby to być dobra książka, niestety popłynął, zbyt dużo pobocznych wątków, które zasłoniły clou. Szkoda, bo nie nasyciłam apetytu czytelniczego, nie wciągnęłam się, nie popłynęłam za wymysłami autora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)