Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 27 stycznia 2025

Powrót fatum - Tomasz Stawiszyński


Czytając tą książkę chciałoby się zapytać "Quo vadis, homo?", czy mimo twoich wyobrażeń o swojej wspaniałości nie pędzisz ku samounicestwieniu? 

"Wiek XXI zaś dopisuje do tego odczarowania, a może rozczarowania, kolejne rozczarowania. (...) Daniel Dennett, który w ostatnich latach często podkreślał, że wkraczamy dzisiaj - za sprawą rozwoju nauki i technologii - w epokę, w której na nowo widoczne stają się gigantyczne obszary naszej niewiedzy i niekompetencji. Dennett obawiał się dodatkowo, że stan ten będzie się pogłębiać, paradoksalnie właśnie z powodu gigantycznego skoku technologicznego. Nie dość, że przestajemy rozumieć technologię, której używamy - (...) - to jeszcze używamy technologii w służbie dezinformacji. Godzimy się na to, by za jej pomocą generować sztuczną rzeczywistość, nierozróżnialną od tego, co rzeczywiste, by tak rzec, prawdziwe. Przy czym dzieje się to zarówno celowo, w służbie politycznych albo biznesowych interesów, jak i całkiem bezwiednie." (str. 62) 

Tomasz Stawiszyński w swoich książkach zadaje wiele pytań: o egzystencjalizm, o drogi człowieka, jego wybory, ucieczki, dylematy, wreszcie o poszukiwanie oparcia w tym skomplikowanymi i coraz bardziej niezrozumiałym świecie, który sami sobie tworzymy. 

W "Powrót fatum" w centrum autor stawia sens istnienia, poszukiwanie autorytetów, drogowskazów, uniwersalnej mądrości, która nie odrzuca kategorycznie nikogo, a także dialog człowieka z człowiekiem, a raczej jego brak, co prowadzi do rozmijania się, braku porozumienia, braku budowania czegoś dla wspólnej korzyści. Człowiek poszukuje czegoś, co tłumaczy jego trwanie, pomimo wszystko, wypatruje jakiegoś odgórnego bytu, który nim zawiaduje i daje poczucie oparcia.

Dylematy powyższe autor pokazuje poprzez trzy perspektywy: religię,  naukę i ezoterykę. Każda z tych perspektyw, dróg, a może drogowskazów ma swoich naśladowców, wielbicieli czy wyznawców, i choć każda poszukuje punktu oparcia, to żadna nie potrafi utworzyć współpłaszczyzn do współpracy, realistycznego wsparcia, budowania wspólnot pomiędzy, zwłaszcza w tym niepewnym świecie. To trzy istniejące obok siebie proste, które nie znajdują punktu stycznego, skupiające się na swoich prawdach, czy nawet nieomylności. 

Religia chrześcijańska, niegdyś wyznaczająca nieomylne prawdy, dająca "jedyne" prawdziwe i niepodważalne odpowiedzi, w czasach współczesnych boryka się z tak wieloma problemami natury moralnej, upadku autorytetów, że człowiek zaczął poszukiwania w innych nurtach. I choć jej podwaliny są na tyle mocne, że znajdują wyznawców, potrzebujących otuchy i pocieszenia, to straciła mocno na znaczeniu, a przynajmniej jej dotychczasowa forma zaczyna się kruszyć i rozdrabniać. Jej monolit zachwiał się w posadach, przegapił moment zmian, nie sprostał coraz bardziej skomplikowanym problemom człowieka. Dlatego ten, ciągle potrzebujący oparcia, zaczął baczniej przyglądać się innym możliwościom.  

Skierował swe kroki w stronę nauki, która stara się skupić na odkrywaniu, badaniu i podawaniu do wiadomości wciąż nowych wyników i dowodów. Ale i te po jakimś czasie tracą na aktualności, dodatkowo nie tłumaczą w prosty sposób sensu i nie dają oparcia wprost. Potwierdzeniem tego są coraz bardziej niezrozumiale funkcjonujące i rozwijające się nowe technologie, nad którymi jako ludzie tracimy kontrolę rozumienia. 

I wreszcie ezoteryka, która po upadku religii i w poczuciu niezrozumienia nauki, wymagającej wysiłku intelektualnego i otwartości, wypełnia lukę proponuje coś co jest bliższe, dające choć ulotne poczucie "wyznacznika" i kierunku. Daje nadzieję, która choć złudna jest bardziej swojska, daje szerokie możliwości interpretacji, intryguje i odziewa w nadzieję. Ezoteryka jest tak rozległa w środki i dziedziny, że "każdy poszukujący" znajdzie coś dla siebie.

Autor próbuje przytaczać argumenty, wspierać się autorytetami, nie przechylać zbytnio szali, chociaż suma summarum wydaje się skłaniać ku jednej z tych dróg bardziej.

Obserwując rzeczywistość i czytając różne teksty myślę, że sami tworzymy dla siebie największe zagrożenia, otwieramy problemy, dla których nie wypracowujemy rozwiązań, nie myślimy o ryzykach, zapędzamy się w ślepe zaułki. Przyszłość jest zagadką, a w dzisiejszych okolicznościach zdaje się być jeszcze bardziej niepewna. Nikt nie daje jednoznacznej recepty na odnajdywanie się w chaosie, który sami stworzyliśmy, ale takie książki jak "Powrót fatum" pozwalają na większe zrozumienie rzeczywistości z jej pułapkami, niewiadomymi, pandemią samotności i niepewnością. Nie daje jednoznacznych odpowiedzi na nurtujące pytania, ale porządkuje i uświadamia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)