Dla mnie to znakomita pozycja popularno-naukowa zaproponowana przez dwoje absolwentów UAM w Poznaniu. Rozmówcy zabierają nas w podróż po problemach naszej planety, które jak w soczewce widać w lodowcach i lądolodach. Ona oddana tematyce, on glacjolog i fascynat tych zimnych olbrzymów opowiadają nam bardzo ciekawe i ważne rzeczy o lodzie. Do początkowego dialogu wciągają innych, zapraszają glacjologów: profesora Jona Ove Hagena z Uniwersytetu w Oslo, Julie Brigham-Grette profesorkę z Uniwersytetu Massachusetts w Amherst, fizyczkę atmosfery Aleksandrę Kardaś, glacjonautę Piotra Pustelnika, wspinacza, zdobywcę Korony Ziemi. Autorzy zawarli zdjęcia, rysunki, klisze dotyczące badań, zamieścili też kompendium wiedzy o lodzie, zakreślili wizję przyszłości w 2030, 2040, 2050, pokazujące na faktach i zmianach w procesach naturalnych Ziemi, że jeśli nic nie zrobimy, aby poprawić ich sytuację, zatrzymać negatywny wpływ na klimat, to się nam rozsypie i będziemy żyć w znaczniej mniej przyjaznych warunkach niż obecnie. Na zakończenie otrzymujemy refleksje i nikłe nadzieje na przyszłość. Podróżujemy dzięki autorom na Arktykę, Antarktydę i w Himalaje.
Na co dzień nie myślimy o naturze i wielu zjawiskach, które mamy wokół, ale kiedy im się przyjrzeć można dostrzec gołym okiem zmiany. Jeśli czegoś nie rozumiemy to warto skorzystać z ekspertów: naukowców i badaczy, bo oni zawodowo przyglądają się światu. Żeby znaleźć informacje czy odpowiedzi na pytania szukają informacji wszędzie, np. w osadach, które pozwalają spojrzeć na naturalną zmienność klimatu "Jako środowisko naukowe udokumentowaliśmy, że potrzeba bardzo niewielkiego ocieplenia, aby spowodować wielka zmianę w systemie, na przykład stopić lądolody, lodowce i zmarzlinę. Obszary polarne są niezwykle czułe." (str. 90) "Nawet półmetrowy wzrost poziomu morza ma ogromne znaczenia dla ludzi żyjących na terenach nisko położonych i sprawia, że stają się bardziej narażeni na sztormy, tajfuny i huragany. Wiąże się też z ogromnymi kosztami dla infrastruktury lokalnych miast. Kolejny problem polega na tym, że wraz z ociepleniem Arktyki zmienia się to, jak bardzo pozakrzywiany jest prąd strumieniowy." (str.91) Wraz z ocieplaniem się klimatu zmieniają się zjawiska pogodowe, tam gdzie było zimno zaczyna robić się gorąco i na odwrót. Mieszkający tam ludzie, zwierzęta i rośliny nie są na takie zmiany gotowe.
Ważne jest, aby pamiętać, że spada aktywność słońca, zatem to nie ono jest odpowiedzialne za zmiany klimaty. Czyli wzrok należy skierować na wzrost emisji gazów GHG (cieplarnianych).
Dlaczego lądolody są takie ważne, bo "Im więcej jasnych powierzchni, na przykład lodu i chmur, na planecie, tym więcej promieniowania odbija ona w kosmos, a więc tym mniej go pochłania. To bardzo mocne sprzężenie zwrotne." (str. 113) Dlatego dbanie o lodowce i lądolody leży w naszym żywotnym interesie. Jeśli się roztopią to na przestrzeni tysięcy lat mogą się odbudować, ale raczej nie będzie nam to dane zobaczyć, bo nas zwyczajnie na Ziemi nie będzie.
Czytając książki o zmianach w naszym systemie środowiskowym i klimatycznym powinniśmy się nauczyć balansować pomiędzy eksploatacją natury a umiarkowaniem w jej użytkowaniu. Równowaga, umiarkowanie i wiedza to klucz do naszego trwania. Niestety na razie nie wygląda to najlepiej, bo "...nie jesteśmy skłonni nawet odrobinę zmienić własnego sposobu myślenia o życiu. Najważniejsze są luksus, wygoda, wakacje, drugi samochód, piąty telewizor, co dwa lata nowy telefon. To wszystko produkuje niezliczone ilości odpadów i prowokuje wiele działań ubocznych, choćby emisję gazów w trakcie produkcji i transportu tych wszystkich dóbr. Mam wrażenie, że w większości nie chcemy o tej prawdzie nawet słyszeć, a co dopiero ja przyjąć." (str.222) Wmawiamy sobie, że nam się należy, bo całe życie pracujemy i chcemy mieć coś z tego.
Autorzy poruszają ważną kwestię dotyczącą potrzeby redefinicji pojęcia wzrostu, który obecnie gna nas w przepaść. Obecnie wciąż opieramy się na wskaźniku PKB, według którego wszystko musi rosnąć - produkcja, dochody, zatrudnienie. Niemniej idąc cały czas tą drogą mamy to co mamy, nadprodukcję gazów cieplarnianych. Wzrost, bez konsekwencji jest skończony. Nie możemy w nieskończoność wzrastać. Może właściwym wskaźnikiem jest HDI (Human Development Index), czyli Wkażnik rozwoju społecznego, który oznacza syntetyczny miernik opisujący stopień rozwoju społeczno-ekonomicznego poszczególnych krajów, opracowany w roku 1990.
Oczywiście krokiem do zmian, będzie np. rezygnacja z rzeczy, których nie potrzebujemy, a jest ich cała masa, bo często kupujemy pod wpływem impulsu, kaprysu, na pocieszenie, a nie dlatego, że potrzebujemy. Można przekierować nasze dochody w inne obszary, nie konsumpcyjne.
To jest absolutnie fantastycznie napisana książka, która uczy, którą się
świetnie czyta i z której możemy znaleźć recepty na zmianę sytuacji, w której się znaleźliśmy z własnej przyczyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)