Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 19 maja 2025

Anna 1410. Piastówna na jagiellońskim tronie - Dorota Pająk-Puda


I znowu za sprawą Doroty Pająk-Puda przeniosłam się do odległych czasów, tym razem do XV wieku. Śledziłam życie u boku króla i na dworze królewskim drugiej żony Władysława Jagiełły, Anny Cylejskiej, potomkini Kazimierza Wielkiego, żony niekochanej przez Władysława.
Z książki wyłania się obraz samotnej, pełnej rozterek, smutnej i odrzuconej kobiety, która musi sobie dawać radę w miejscu obcym, nieznanym, bez atencji męża. Mimo pozostawienia jej przez Jagiełłę ludzie wokół niej byli jej oddani,  jako wnuczka ostatniego Piasta cieszyła się szacunkiem dworu i poddanych. Nawet kiedy została oczerniona przez króla o niewierność otrzymała ich wsparcie. 
Ten syndrom pozostawienia towarzyszył jej od dzieciństwa, bo najpierw umarł jej ojciec, a niebawem zostawiła ją matka, która wyszła ponownie za mąż. A choć jej opiekun sprawdzał się w tej roli, poczucie odrzucenia towarzyszyło jej nieustannie. Okoliczności, postawiona przed nią rola,  sytuacja polityczna, nastręczały niesprzyjających okoliczności i doświadczeń. Jedyną pociechą dla niej była szczęśliwie urodzona, po kilku latach trwania małżeństwa, córka.

Autorka odmalowała obraz królowej, której życie nie było bajką, a jedynym szczęściem jakie ją spotkało było urodzenie córki. Dorota Pająk-Puda w swoim stylu tworzy postaci, atmosferę i oddaje ducha tamtych czasów, dokładając cegiełkę do przybliżenia losów kobiet którym przyszło pełnić rolę królowych w Polsce Jagiellonów. Założyciel dynastii Jagiellonów nie miał łatwo, ale jego żony też nie cieszyły się szczęśliwym życiem przy jego boku. 
Nieustająco jestem usatysfakcjonowana z lektury książek tej autorki.



wtorek, 13 maja 2025

Zdrowa architektura - Marta Promińska

 

Marta Promińska zabiera nas w podróż po wiedzy, która może być nowa, a nawet niezrozumiała, bo sama tematyka dopiero raczkuje, a na dodatek książka napisana jest w sposób specjalistyczny lub naukowy, niemniej jest warta rozpoznania, bo zawiera opisy, wymagania i dobre przykłady z obszaru architektury. 

Można sobie zadać pytanie, czy architektura ma cos wspólnego ze zdrowiem. Czy należy rozmawiać o sprawie, skoro cały czas mamy głód mieszkań, a z drugiej strony mieszkania budowane są z "dbałością" o szybkość, a nie detale, zwłaszcza tak dogłębne jak jakość, zdrowe materiały, doświetlenie, nowoczesne rozwiązania i technologie, zieleń wokół. Czy rozmawiać skoro ceny mieszkania dostępne są tylko dla niektórych? Czy wreszcie rozmawiać o budownictwie w ogóle wobec zmieniającego się klimatu i nowych potrzeb społecznych. A może nie powinniśmy rozmawiać o zdrowej architekturze czy budownictwie jako takim, bo wydaje nam się, że ono jest albo powinno być zdrowe? 

W tej książce odkryjecie wiele zaskakujących elementów związanych z budownictwem, autorka starała się pokazać jak obszar budownictwa jest ważny dla zdrowego stylu życia człowieka, jak jest dla nas niedostępny i jakimi ścieżkami trzeba pójść, aby to zmienić. Mamy też dobre praktyki i prognozy na przyszłość.

poniedziałek, 12 maja 2025

Dla dobra dziecka. Szwedzki socjal i polscy rodzice - Maciej Czarnecki

 

Maciej Czarnecki w swoich książkach przybliża istotne kwestie społeczne, które mogą mieć nieodwracalny wpływ na życie jednostki i jego całej rodziny. Patrzy wieloaspektowo na różnice kulturowe i legislacyjne, z którymi zderzają się emigranci przybywający do krajów skandynawskich, zwłaszcza jeśli chodzi o opiekę nad dziećmi. Zderzenie pojmowania wolności i podmiotowości dziecka oraz roli rodziców jest tak diametralnie różne w Polsce i w opisywanych przez autora Norwegii czy w tej książce, Szwecji, że może okazać się przeszkodą nie do pokonania i argumentem do powrotu.

System szwedzki został pomyślany w ten sposób, aby chronić najsłabszych, a zwłaszcza dzieci, aby je wspierać i umożliwić im dobre warunki do rozwoju i życia. Jedno teoria i legislacja, drugie to praktyka, niemniej suma summarum jak pokazują statystyki Polskiego i Szwedzkiego systemu, to zdecydowanie w tym drugim kraju wygrywa jeśli chodzi o  ochronę dzieci przez agresją ze strony rodziny i najbliższego otoczenia, a także działania struktur socjalnych jako takich. 

W mojej opinii autorowi udało się pokazać na wielu przykładach złożoność problemu, różnice i niezrozumienie przez polskie rodziny systemu socjalnego w kraju do którego uciekają za wygodniejszym życiem. Przyzwyczajeni do innego systemu wartości, "przynależności" i traktowania dziecka borykają się z problemami, których nie rozumieją, albo nie chcą rozumieć. Podejście do dzieci w naszym kraju a w Szwecji to dwa różne światy wartości, u nas przynależność rodzinna jest silna, choćby nie wiem co się działo najczęściej nie wtrącamy się do innych, oburzamy się dopiero po fakcie kiedy dotrze do naszych uszu jakaś tragedia, ale po niej znowu wszystko zostaje w uśpieniu do następnego razu. W Szwecji postawiono tę sprawę na piedestale, uznano, że dziecko jest odrębnym bytem i trzeba dać mu zaplecze wspierające, zwłaszcza jeśli znalazło się w sytuacji zagrożenia jego bezpieczeństwa.
Zarówno w Szwecji jak i w Norwegii, o której autor pisał w swojej wcześniejszej książce, dziecko to odrębny byt, samostanowiący, który ma takie same prawa jak dorosły i nie można stosować względem niego żadnej przemocy, ani zależności. Dziecko jest traktowane jako jedno z ogniw całego systemu społecznego, który ma wyższa wartość niż rodzina - podstawowa komórka społeczna w Polsce.

To zderzenie versus inne sprawy życiowe i problemy wynikające z nieznajomości języka, legislacji, złożoności urzędów, statusu, pracy, innego otoczenia, relacji międzyludzkich nie trudno o kłopoty, niezrozumienie, strach, nieradzenie sobie w tak innym otoczeniu prawno-kulturowym.

Autor przytacza wiele przykładów ingerencji państwa w rodzinę bardziej lub mniej udane, zasadne, zrozumiałe. Pokazuje skrajnie zagmatwane sprawy, ale też takie, które szybko okazały się pomocne, jaskrawe zarówno po jednej stronie jak i po drugiej. Szukał różnych ścieżek wyjaśnienia sytuacji, nie ferował wyrokami, raczej dociekał i doszukiwał się kolejnego dna. Pomimo niedopatrzeń i krzywd popełnionych przez system, nie można stwierdzić, że jest bezzasadny, raczej pomaga i wspiera niż niszczy (z wyjątkami) trzeba tylko umieć w nim się odnaleźć, być spójnym, racjonalnym w wyjaśnianiu problemów, otwartym na wsparcie.

Żaden system nie jest doskonały na co jasno wskazuje autor, niemniej lepiej mieć taki niż żaden, tudzież byle jak działający. Nie jest kolorowo w żadnym, każdy ma cos za uszami, ale warto zrobić rachunek zysków i strat i działać w sposób ciągle doskonalący. Warto zagłębić się w treści, które w solidny i dociekliwy sposób zbiera autor i przekazuje czytelnikom.


Wszystko za życie - Jon Krakauer

 
Książka przeczytana na potrzeby DKK stała się doskonałą kanwą do wielowątkowej dyskusji. Jon Krakauer nawiązując do historii Chrisa McCandless'a oraz wplatając w nią wątki własne i pomniejszych śmiałków ekstremalnych wypraw stworzył pole do rozmyślań, odniesień, a nawet oceny zachowań. Choć nie czytało się tej opowieści łatwo, bo czasem zbaczała na mielizny, to przyznaję, że dała pożywkę do dobrego połowu rozmyślań.
Kilkanaście lat temu obejrzałam film oparty na wycinku z życia Chrisa McCandless'a, a teraz przypomniałam sobie pewne watki, choć mam wrażenie, że były ciekawsze niż w przesłodzonym filmie. Autor jakby nie patrzeć pokazał McCandless'a jako postać nieoczywistą, poszukującą, odkrywającą i wzrastającą do dojrzałości swoich decyzji i przemyśleń. Można było nie zgadzać się z jego decyzjami, ale warto było obserwować jego upór w odkrywaniu innych wartości niż wpinanie się po drabinie społecznej i wirowanie w wszechpanującym konsumpcjonizmie, który w USA wydaje się być "religią narodową", jedyną strategią rozwoju państwa i życia obywateli. 

Autor pokazał bohatera w szerokim obiektywie, dostajemy jego dzieciństwo, możliwości, perspektywy, podejście do obowiązku, rodziny, zapatrzenie w ideały i idee. Widzimy chłopaka, któremu nagle zawalił się pomnik spiżowego ojca, wynoszącego się na szczyty hipokryzji i mocne konsekwencje z nią związane. Widzimy jak Chris zbierał te wszystkie żale, kłamstwa i z jaka siłą to wybuchło, a raczej odwróciło go od rodziny. Podobne losy były udziałem autora, może dlatego umiał patrzeć na szeroko na działania swojego bohatera, nie wrzucił go do jednej szufladki - szaleńca, nieodpowiedzialnego, nieczułego - ale poszukującego, otwartego, życzliwego i pomocnego, acz konsekwentnego i asertywnego. Ciekawie opisywał drogę Chrisa, szukał świadków, zbierał skrawki danych i informacji, podążał czasami wąskimi dróżkami, zacierającymi się, a czasami wręcz gubiącymi się szlakami, aby odnaleźć się znowu po jakimś czasie.

Dociekliwość autora pozwoliła stworzyć opowieść, która otworzyła różne furtki do dyskusji, motywowała do spojrzenia na innych i na siebie pod różnym kątem. Może nie porywa w czytaniu, ale zapada w pamięci.

Kraj, gdzie nigdy się nie umiera - Ornela Vorpsi

 

Za sprawą Orneli Vorpsi powróciłam do komunistycznej Albanii, w której wszyscy obywatele mieli jedną matkę - "partię", a kochała swoje dzieci na zabój, roztaczając nad nimi totalną kontrolę, wtłaczając je w totalną schematyczną "opiekę" i stereotypy.
Autorka powraca do wspomnień z lat swojego dzieciństwa i nastoletniości, z których pamięta uprzedmiotowienie kobiet, napiętnowanie ich silną kontrolą obyczajową, kulturową i systemową, wymagania i obowiązki jakie im były przypisane tak na poziomie domowym, rodzinnym jak i społecznym. Odkrywa bezwzględność systemu stworzonego przez ówczesnego przywódcę Albanii Envera Hodżę, który swoją doktryną przeniknął do świadomości i sumienia każdego obywatela. Zastraszył i zamknął, dosłownie i w przenośni, Albańczyków w "najlepszym" miejscu na ziemi, raju, w którym jest wszystko co potrzebne do szczęśliwego życia, pod warunkiem, że bezgranicznie zaufa się partii i jej przywódcy. Ograniczył przemieszczanie się pomiędzy regionami, zakazał wyjazdu poza granice państwa, karał okrutnie nie tylko niepokornych i nieoddanych sprawie, ale także ich rodziny do kolejnych pokoleń. 

Autorka w swoich opowiadaniach powraca do swojej rodziny, babki, która strofowała ją, ganiła i piętnowała mianem dziwki, do matki ciepłej i serdecznej tylko podczas choroby córki, dziadka, który w systemie nowego władcy nie miał pracy i tęsknie powracał do czasów "włoskich", ojca skazanego na obóz pracy. Opisuje sąsiadów, mężczyzn i kobiety, ich upadek, albo awans społeczny, uchyla rąbek "tajemnicy" rozwiązywania niepożądanych ciąż. Powraca do relacji i atmosfery w szkole, agresji nauczycieli względem uczniów, piętnowania, karania, wyśmiewania. Dowiadujemy się o obowiązkowych ćwiczeniach wojskowych dla uczniów i warunkach tam panujących.

Opowieści tchną wieloma emocjami, te realistyczne, przeplatane tymi nieco oderwanymi od rzeczywistości, duchowymi, potrzebnymi żeby przetrwać w tej strasznej codzienności. Mimo siermiężnej codzienności, inwigilacji, silnie nasyconych negatywnych i stereotypowych obyczajów z książki tchnie jakaś nostalgia, tajemniczość, upleciona z marzeń i poszukiwań radości w małych sprawach.
Dla mnie ciekawa lektura, warta tej chwili czasu.