"Niewygodna" to tytuł, ale też swoista "przepowiednia" dla opowieści zawartej w tej książce i jej autorki. Dla mnie opowieść Patrycji Volny o jej życiu i ojcu Jacku Kaczmarskim, była kolejnym świadectwem, że ci "wielcy bohaterowie" mają swoje zwykłe życie, a w nim różne większe lub mniejsze niedoskonałości. Każdy wielki czy mały jest nieidealny i ma swoje jasne i ciemne strony, miłe i niemiłe zachowania. Wiele osób ma tendencję wynoszenia kogoś na piedestał, żeby..., no właśnie po co? Żeby poczuć się lepszym, żeby w coś wierzyć, żeby za kogoś się złapać i kogoś się trzymać, mieć jakiś wzorzec, a kiedy pojawiają się smugi, zarysowania, walczyć o reputację, żeby samemu nie poczuć się źle, głupio, czy mieć poczucie wykpienia, oszukania?
To książka, która odbrązawia postać, która była symbolem, gwiazdą swego czasu, która porywała tłumy, była dla nich wzorem, podwaliną. Aż tu nagle po latach córka odsłania ciężką kotarę i ujawnia, że ten wielki bohater, wzór, idol był paskudnym człowiekiem w życiu rodzinnym, domowym. Nie nadawał się na męża, a tym bardziej na ojca, był rozkapryszoną, zapijaczoną gwiazdą, agresywną, destrukcyjną, dołującą i co tu dużo mówić anty wzorcową postacią. Uwielbiał kobiety, ale tylko do zaspakajania swoich potrzeb, zmieniał je jak "rękawiczki", zastępował, miewał na zakładkę, itp. Pił w domu, podczas spotkań z kolegami, podczas koncertów i po, był uzależniony od picia. Był przekonany o swoim talencie i znakomitości, karmił się otaczaną popularnością, a kiedy jej zabrakło marniał jako człowiek i jako twórca.
Czym jest ta książka, złożona z czterech części - On, Oni, My, Ja - wspomnieniem, rozliczeniem z traumami z dzieciństwa, autoterapią, obnażeniem, oczyszczeniem, odbrązowieniem "bohatera"? Dla mnie to była opowieść o bardzo nieidealnej rodzinie przeidealizowanego artysty, o tułaczce w poszukiwaniu "swojego" miejsca w świecie, o dorastaniu w domu z problemem alkoholowym, o agresji, opresyjnym wychowaniu, o nieprzepracowanych traumach i o byciu ofiarą ofiary, o popełnianiu błędów na swojej ścieżce samodzielności, o braku kontroli nad własnym życiem, poszukiwaniu miłości, popełnianiu tych samych błędów, trzymaniu się chorych, ale utrwalonych schematów, itd.... Autorka nie owijała w bawełnę, opisała to co widziała i odczuwała jako dziecko sławnego, ale destrukcyjnego ojca, a także swoje niedojrzałe emocjonalnie już samodzielne życie, w którym cały czas powracają ciemne wspomnienia z najwcześniejszych doświadczeń.
Czytając książkę miałam wrażenie, że jest autentyczna, poruszająca różne struny emocji. Autorka opisywała swoje przeżycia, wspomnienia, urywki, obrazki o różnych zabarwieniach, smutne, gorzkie, czasem przejawiające chwilowe, cieplejsze uczucia. Każdy tą książkę odbierze zgodnie ze swoją wrażliwością, emocjami i przeżyciami. Dla mnie była warta poświęconego czasu.